Novak Djoković: czapki z głów przed zwycięzcą Wimbledonu

A jeżeli nie macie czapek to je załóżcie, a potem zdejmijcie, bowiem Novakowi należą się honory godne geniusza.

A jeżeli nie macie czapek to je załóżcie, a potem zdejmijcie, bowiem Novakowi należą się honory godne geniusza.

Finał Wimbledonu nie mógł chyba pozostawiać nic do życzenia. Spotkanie Novaka Djokovicia, tenisowej rewelacji ostatnich miesięcy z Rafaelem Nadalem, jeszcze do piątku numerem jeden musiało satysfakcjonować każdego fana tenisa. Gdzieś po drodze zaginął Roger Federer, inni również pokazali, że albo się nie liczą, albo nie chcą przeszkadzać mistrzom i na placu boju pozostali tylko Serb i Hiszpan. Bój był zacięty, ale nie aż tak bardzo, i przez chwilę mogło się nawet wydawać, że Novak załatwi sprawę w trzech setach, pokazując przy tym takie błyski geniuszu, że dech w piersiach zapierało nawet samemu Bohdanowi Tomaszewskiemu. Nadal wiedział jednak, iż nie wypada sprzedawać skóry tak tanio, i przyzwoitość wymaga od niego chociaż jednego seta. 3:1 zatem to cyferki, które sponsorują nowego Księcia Wimbledonu, i nowy numer jeden rankingu ATP.

Nie posiadamy się z radości, gdyż od zawsze kochałyśmy Novaka, jego włochatą klatę, jego poczucie humoru i jego styl gry.

Ale przecież są wśród nas i takie, które nad niedzielnym finałem rozlewają łzy czyste i rzęsiste, na czele z pierwszą fanką Nadala w III RP - ditsikiem . A oto jej sposób na pocieszenie się:

embed

Tak ditsiku ( i reszto fanek Nadala) - to my zostawimy Was w żalu nieutulony razem z tym jędrnym tyłeczkiem, a same rzucimy okiem na trybuny, gdzie widoki były równie wspaniałe:

MANDATORY CREDIT: WENN.COM/NEWSCOM/DSDD/ABE/ZOB/ZDF

(za Vettela dziękujemy iwannabeaustrian , a za Jensona, Jessikę i Profesora Snape'a <3 <3 <3 ditsikowi)

Małą, a może nawet całkiem sporą niespodzianką zakończył się turniej kobiecy - w finale spotkały się Marysia Szarapowa, na której wielki powrót czekamy z utęsknieniem już od jakiegoś czasu, i trochę dla nas anonimowa Petra Kvitowa - sąsiadka zza południowej granicy. Jej anonimowość może brać się z tego, iż jest jeszcza bardzo młoda - ma dopiero 21 lat i stosunkowo późno rozpoczęła karierę. Jednak jej atomowych uderzeń długo nie zapomnimy, zwłaszcza kiedy będziemy potrzebowały młota pneumatycznego do remontu redakcji , bowiem chyba jeszcze nigdy żadna kobieta nie serwowała z taką siłą. Samo to wystarcza chyba, żeby Petrze przyznać nagrodę Girl Power, choć szkoda nam trochę Marysi....

PS. O Boże, o Boże, czyż on nie jest słooooooooooodki?

embed

Novak, nie tort.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.