Davidzie Villo strzeż się - nadchodzi Javier Hernandez

I zaczyna się gra o tron.

O tron Króla Biczfejsów oczywiście. Tron, z którego dotąd niepodzielnie i absolutnie władał Jego Wysokość David Villa, a wszelkie inne mimiczne ekspresje mogły być li tylko hołdami lennymi składanymi Absolutowi przez pokornych wasali. Ale żaden król nie może czuć się zbyt komfortowo na swym tronie, albowiem zawsze znajdzie się jakiś uzurpator, pretendent albo młody, dzielny i piękny rycerz pragnący objąć panowanie nad biczfejsowym swiatem.

I podczas gdy blask króla jaśnie oświeca mroki wszystkich boisk w Europie gdzieś tam, na nieco samotnej, nieco zapomnianej, szarej, ponurej i skalistej wyspie młody wojownik z zacięciem ćwiczy się w sztuce władania własną mimiką. I choć do króla mu jeszcze daleko, to dostrzegamy w tych oczach determinację, siłę i żądzę zwycięstwa, a finalny biczfejs pojawiający się na końcu poniższego filmiku jest już zapowiedzią tego, że w światowym biczfejsownictwie idzie nowe. Albo przynajmniej zapowiada się krwawa wojna. Panie i panowie - drżyjcie w swych zimnych zamkach, matki - chrońcie własne dzieci, mężowie - zamknijcie żony na klucz, a szczęk stali i brzęk ostrza niech rozlega się jak ziemia długa i szeroka - bo oto nadciąga Javier Hernandez. I jego biczfejs. B.I.C.Z.F.E.J.S.

Pierwszą, która wypatrzyła czarnego kruka z mrocznymi wieściami mimicznych ekspresji pretendenta do tronu zwanego niegdyś niewinnie Małym Groszkiem, była ilovenumber3 na swoim blogu. Beware.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.