Finał Ligi Mistrzów: Barcelona vs Manchester NA ŻYWO!

To jest TEN wieczór, to jest TA noc, a my wyeksploatowałyśmy już chyba wszystkie epickie narracje, i zamiast po raz kolejny odwoływać się do repertuaru patetyczno-apokaliptyczno-straceńczych wykrzykników po prostu zaczniemy relację z najważniejszego piłkarskiego wieczoru tego roku. Bądźcie z nami. Piszcie na ciacha@g.pl, odwiedzajcie nas także na facebooku.

Odśwież relację

22.51 Leo Messi trzyma puchar na głowie i nie zanosi się się na to żeby miał go upuścić. Dobra, dobra, zaczekamy na autobus ;)

22.45 Zaczyna się świętowanie Barcelony. Jejku, jaki Guardiola jest piękny, przyznaje to nawet promanchesterska część redakcji. Cokolwiek by nie mówić o tym wieczorze, jest to wieczór, na którym zameldowała się Pani Historia, a my możemy tylko pokornie jej swiadkować. Dobra, jeszcze trochę takich kiczowatych zdań a zatrudnią nas w Polsacie.

22.38 Co będzie dalej? Czy Barcelona zasiądzie na żelaznym tronie po wsze czasy? Czy Pep Guardiola odejdzie? A czy zrobi to Sir Alex Ferguson? K'man, nie czas teraz na te pytania... i choć część naszej redakcji zaczyna właśnie spławiać różowe stateczki w morzu swoich gorzkich łez, to teraz jest właśnie czas na gratulowanie zwycięzcom, których się nie sądzi, choćby ich zwycięstwo bardzo, bardzo bolało. Gratulujemy kosmiczna (PIJEMY!) Barcelono, i gratulujemy piłko nożna, która pomimo obaw, narzekań i darcia szat, nie byłaś dziś szlachtowana przez żadną ze stron. Lepsze zwyciężyło dobre, co oznacza chyba, że mamy właśnie wielkie święto futbolu i czas na szampana!

22.35 KONIEC!!!! BARCELONA WYGRYWA LIGĘ MISTRZÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 3:1!!!!!! Eksplozja radości na Wembley, przy jednoczesnej żałobnej rapsodii Manchesteru United. rybka zaczyna z niebezpiecznie groźną miną zbliżać się do swojego ołtarzyka Jose Mourinho (to jego wina), Marina przebywa już od piętnastu minut w okolicach sufitu, historia pisze się na naszych oczach i chyba będziemy zmuszone opowiadać naszym wnukom o tym, że żyłyśmy w czasach kosmicznej (PIJEMY!!!) Barcelony.

22.33 Ibrahim Afellay wchodzi za Pedro. Może i Pedro lepiej udaje Zorro, ale jakaś estetyczna rekompensata się należy skołowanym fankom Man United.

22.31 rybka natomiast zaczyna chodzić błędnym krokiem po redakcji skandując Solskjaer! Solskjaer. Alko-gra była jednak złym pomysłem.

embed

22.29 Puyol! Taniec radosci jaki odtańczyła właśnie Marina każe nam kwestionować istnienie jej stawów. Tymczasem co najmniej jedna z nas ma teraz ochotę odpalić Football Managera i pokazać tej całej Barcelonie gdzie raki zimują. Kotwicą Kołobrzeg.

22.26 Żółta kartka dla Victora Valdesa, w dodatku schodzi David Villa, a jak schodzi, to wiadomo z jaką mimiczną ekspresją. Im więcej pijemy, tym bardziej pan sędzia zaczyna nam się podobać, ale też tym bardziej zaczynamy przeklinać własną inwencję.

22.25 "Dość tych krzyżówek Victorze Valdesie", stwierdził Chicarrito, ale skończyło się jedynie na czymś w rodzaju "ty też terefere" ze strony tego ostatniego.

22.21 Jest jedna rzecz, która łączy probarcelońską i promanchesterską część naszej redakcji. Chęć robienia bardzo brzydkich rzeczy Antonio Valencii. I przez "bardzo brzydkie rzeczy" rozumiemy "bardzo brzydkie rzeczy", a nie to, co myślicie.

22.16 Paul Scholes na boisku. To może oznaczać tylko dwie rzeczy: będzie albo ręka, albo kartka. Zabierzcie nam alkohol.

22.12 "Futbol kosmosu", mówi Mateusz Borek. Liczy się do picia?

22.11 I rzeczywiście jest zabawniej. Jest już 3:1 dla Barcelony. David Villa. No to chyba już pozamiatane.

22.10 Villa stwierdził, że płka zalobowana na dach bramki jest jednak zabawniejszym rozwiązaniem niż piłka - po raz kolejny - w siatce, Z kolei Sir Alex stwierdził, że jeszcze zabawneij będzie jak Man United będzie bronić trójką obrońców i wyminił Fabio da Silvę za Naniego.

22.08 Mess - Pedro - Iniesta - van der Sar. Co najmniej jedna z nas chciałaby, żeby w ten sposób kończyły się wszystkie akcje Barcelony.

22.03 Tymczasem zrobił nam się festiwal żółtych kartek. A wiecie co to oznacza - dużo razy pokazują sędziego więc jestśy jkby trszcke pijne . Ale tylko trszczke.

embed

22.01 Wiemy, że miałyśmy nie pić na widok Guardioli, ale może na skutek tego, co już wypiłyśmy wydaje nam się on piękniejszy niż zwykle. I musimy za to wypić.

21.59 Pijemy!!! Intruz na boisku! Co prawda nie ma Davida Beckhama, ale przecież nie można mieć wszystkiego.

21. 58 No to jednak potwoerdza się to, co napisałyśmy kilkadzisiąt minut temu. Nie ma mocnych na Barcelonę. Pijemy. Chyba nawet zgodnie z zasadami popiątnie.

21.56 gooooooooooooooooooooooooooooooollllllllllllll!!!!!!!!!!!!!!!!! LEO MESSSI!!! Obrońcy zasłonili widoczność van der Sarowi, który ma niestety swój udział w autorstwie tego gola. Sic transit gloria mundi drogie Dziewczynki. A Leo Messi przypomina, że lubi kiedy mówi się o nim jako o najlepszym piłkarzu świata, który kiedykolwiek zrobił sobie zdjęcie z Myszką Miki.

21.55 Alves, Meeeeeeeeeeesssi, obrona Częstochowy, a Valdes wraca do rozwiązywania krzyżowek we własnej bramce.

21.50 Barcelona rzuciła sie do ataku od pierwszej minuty, przy czym wyrażenie "rzuciła się do ataku" jakoś wybitnie dobrze koresponduje z fryzurą Pique, która kojarzy nam się trochę z rozwścieczonym nosorożcem. Nie, nie jesteśmy stronnicze. Ani trochę.

21.47 Zaczynamy drugą połowę. Z zaciśniętymi zębami.

PRZERWA. Zobaczcie co znalazłyśmy na profilu la_pipity:

embed

Jedna z nas jest teraz skłonna złożyć ślubowanie słuchania "Hero" 456. razy pod rząd jeśli tylko... ale nie, nie można byc stronniczym, chociaż obiektywizm jeszcze nigdy nie był taki trudny...

PRZERWA. Jest remis na Wembley, a my mamy już trochę dosyć tych emocji. Sole trzeźwiące, alkohol i walerianę przysyłajcie na adres ciacha@g.pl

21.29 Nie ma go też po wspaniałej indywidualnej akcji Messiego. O dziwo. Są natomiast nerwy, emocje i mózgoszczury, o których opowiada dziwne histroie jedna z nas. Może za dobrze nam idzie jednak w tę alko grę.

21.28 ...aaaaaaaaa jakimś cudem nie ma. Katalończycy chyba przecwaniaczyli i zamiast strzelać zaczęli rozgrywać. Chcemy umrzeć. Albo się napić.

21.27 Rzut wolny, Xabi i Goooooooooooooooooooooooolllllllllllllllllllllllllllllllll

21.26 Gol Rooneya tchnął też nowe życie w graczy Barcelony, którzy z zacieciem rzucili się do ataku. Ataku, który wydatnie ułatwia im Antonio Valnecia, któremu co najmniej jedna z nas chciałaby powiedzieć mniej wiecej coś takiego:

embed

21.21 To możemy wrócić do ciachowych dywagacji, gdyż tak jakby, przynajmniej na chwilę wstąpiło w nas nopwe zycie. Nie uważacie, że pan sędzia jest trochę podobny do Mr Biga z "Seksu w wielkim mieście"?

21.19 GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLLLLLLLLLLLLL!!!! ROOOOOOOOOOONEY!!! Trochę z przypadku, trochę szczęśliwie i trochę ze spalonego, ale to jest własnie ten moemnt, w którym używamy wytartych klisz komentatorskich i piszemy, że wszystko zaczyna się od początku.

21.17 Niektórym z nas zaczynają się przypominać koszmary sprzed dwóch lat. Choć oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, ze koszmary jednych są marzeniami drugich. Tak czy inaczej wydaje się, że na Barcelonę chyba nie ma mocnych w naszej - tak, zgadza się, pijemy - Galaktyce.

21.12 GGGOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL!!!! Ciałem stało się coś, co od dłuższej chwili wisialo w powietrzu. Z powietrza do siatki skierował to coś Pedro - specjalista od goli w wielkich meczach. Czy teraz zacznie się masakra?

21.10 Już wiemy jaki film motywacyjny puścił Sir Alex przed meczem parze swoich stoperów. Potop. Na razie skutkuje, ale na jak długo?

21.07 Znowu strzelał Villa, ale piłkę w objęcia złapał Edvin van der Sar. Sir Alex zaczyna się denerwować. Częśc z nas również. Część jest co prawda niezmiernie zadowolona, ale nie dopuszczamy tej części do klawiatury. Kolejny atak Barcelony, Diabły ratuje tylko fenomenalny wślizg Vidiva. Poszła kontra Manchesteru, ale zanim zdązyłyśmy skończyć to zdanie piłka jest znowu w okolicach pola karnego angielskiej druzyny.

21.06 Chyba musimy podnieść poprzeczkę picia z 30 do 50 nieprzerwanych podań Barcelony jeśli nie chcemy drugiej połowy relacjonować z pod stołu. Tymczasem fanki Manchesteru częstują fanki Barcelony szkocką whisky - Villa atakował i zainaugurował festiwal biczfejsów. Robi się groźnie pod bramką Diabłów.

21.oo Po kilkunastu minutach, w których wydawało się, że świat stanął na głowie wszystko zdaje się wracać w utarte koleiny. Barcelona zaczyna klepać pod polem karnym Manchesteru, podczas gdy na jej własnej połowie Victor Valdes rozwiązuje krzyżówki tudzież wyobraża sobie jakby fajnie byłoby mieć włsoy do rozczesywania hulającym pod jego bramką wiatrem.

20.55 Czy ktoś wie coś na temat czerwonej róży w klapie Sir Alexa? Poza tym atakował znowu Hernandez i znowu zablokował go Victor Valdes. Tymczasem Leo Messi był widziany na własnej połowie. O Matko, czy to oznacza, że teraz możemy spodziewać się opadów śneigu w lipcu? Dobra, koniec żartów, Barcelona się zdenerwowała i zaczęła atakować. Odliczjacie podania bo chyba trzeba będzie się napić.

20.54 Wow, naprawdę nie sądziłyśmy, że najcześciej pokazywanymi piłkarzami pierwszej cześci spotkania będą Chicarrito i Victor Valdes. Który zresztą właśnie popisał się piękną interwencją. Tymczasem fanki Manchesteru chciałyby swoje kolejki tequili przeznaczyć na cele charytatywne. I bez nich kręci nam się w głowie.

20.50 Manchester odważnie i z rozmachem, co rozhisteryzowanej, promanchesterskiej części naszej relacji wydaje się posunięciem na miarę japońskich kamikaze. A skoro już mowa o kamikaze... jak tam stoicie z drinkami?

20.46 Pierwszy kontakt Rooneya z Valdesem, zapośrednoczony pięknie zacentrowanym lobem. Za pomocą pięknego loba Carrick nawiązał też kontakt z głową Busquetsa. Auć.

20.43 W konfrontacjach był remis . Teraz zaczyna się wojna. Jakbyście nie nadążały, jesteśmy już trzy alko-growe kolejki do tyłu : za sędziego, za "kosmiczny" i za pierwszy gwizdek. Zdrowie!

20.41 Z cyklu: wąska lista zawodów lepszych niż Ciachoredaktorka: dziewczę z parasolem podczas finału Ligi Mistrzów. Jezus Maria wychodzą. Mamo, To się dzieje naprawdę. Naprawdę?!?

20.40 Aaaaaaaa. Aaaaa. Aaaa. Zaraz się zacznie. Zaraz się zacznie. Zaaaaaaaaaaaaaaaraaz sięęęęęęęęęęęęęęe zaaaaaaaaaaacznie!!!!

20.37 Te reklamy chyba nigdy się nie skończą, więc popełniamy mały alko-growy falstart. No co, finał Ligi Mistrzów to trochę jak Boże Narodzenie. Nie żebyśmy piły w Boże Narodzenie, ale też Święty Mikołaj jest o wiele mniej przystojny od Pepa Guardioli. Którego chcemy w końcu zobaczyć zamiast jakichś dzieci reklamujących banki lub na odwrót.

20.31 A jakbyście miały dość naszych rozhisteryzowanych eksklamacji - polecamy zimnokrwistą relację kolegów Z czuba . Aleeeeee nie zostaaawiajcie naaaaas!!!

20.30 Manchester jest ustawiony bardzo ofensywnie, z kolei w Barcelonie nie ma Puyola. Czy to oznacza Armagedon i teksańską masakrę piłą mechaniczną? Tylko kto wystąpi w roli piły a kto Teksasu? I jak w takiej chwili można reklamować klej do gresu??!!! (DO CZEGO?!?!)

20.23 Chociaż jesteśmy już w stanie podgorączkowym i o włos od zrobienia czegoś takiego...

...to przecież kiedy jak nie teraz mamy podgrzewać atmosferę? No więc właśnie:

20.18 Mateusz Borek oficjalnie zainaugurował festiwal sucharów, a nam po raz kolejny wydaje się, że uśmiech Romana Kołtonia należy do top 10 najbardziej przerażających rzeczy na świecie. Na szczęście realizator rekompensuje nam to widokiem Czerwonych Diabłów w szarych garniturach.

20.12 rybka ma już za sobą pierwsze załamanie nerwowe: nawet na ławce nie ma Berbatova. na pocieszenie i dla równowagi Marina rwie włosy nad nieobecnością Puyola w obronie Barcelony. Zaś ku zmartwieniu całej redakcji Bożydar Iwanow nie zdradza oznak posiadania żadnych barwnych skarpetek.

Jesteśmy kłębkiem nerwów. Nie mamy paznokci, nie mamy włosów, jesteśmy pokłócone i nie odzywamy się do siebie. Marina i rybka rzucają sobie z ukosa wrogie spojrzenia, ruby blue koi smutki po przegranej Polaków dziergając coś co wygląda jak kolejny norweski sweter, a nasza nowa koleżanka queenerica targa na strzępy nasze emocje oglądając losowo wybrane, najbardziej epickie fragmenty Władcy Piescieni. Chyba chciałybyśmy się teraz nazywać Mateusz Borek i Roman Kołtoń. Na szczęście zamierzamy skorzystać z własnej dobrej rady , co i Wam polecamy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA