Zachwyt przy drugim śniadaniu - pamiętacie jeszcze Briana Jouberta?

Chociaż mistrzostwa świata w łyżwiarstwie figurowym zakończyły się już ponad tydzień temu, a powyższe zdjęcie Jouberta pochodzi z jeszcze bardziej zamierzchłych czasów, to przesyłająca je Optymistyczna natchnęła nas do pochylenia się nad tym - nomen omen - pięknym sportem.

A powyższe zdjęcie po raz kolejny udowadnia, że ów sport mógłby być jeszcze piękniejszy, gdyby miast wysadzanych cekinami obcisłych kombinezonów zawodnicy jeździli w wersji saute, lub przynajmniej pół-saute. Powyższe zdjęcie przypomina nam także o naszym, tlącym się już zaledwie, a kiedyś goręjącym wielkim płomieniem uczuciu do Briana Jouberta, który znany jest ze swojego perwersyjnie chłopięcego uroku, pod wpływem którego robią się z nami różne dziwne rzeczy, i wciąż nie możemy się otrząsnąć po wrażeniu pamiętnej nocy letniej, kiedy you tube zaatakował nas tym.

Ale skoro temat łyżwiarstwa został już wywołany, musimy odłożyć na bok nasze nadąsane przekonanie, że "bez Pluszczenki to nie to samo" i wybrać się w podróż w czasie i przestrzeni do Moskwy, gdzie w dniach 25 kwietnia - 1 maja odbyły się wzmiankowane wyżej mistrzostwa świata. W najbardziej interesującej nas kategorii solistów zwyciężył dwudziestoletni Kanadyjczyk Patrick Chan, tym programem:

Drugi  był Takahiko Kozuka z Japonii, podium zamykał zaś młodziutki, osiemnastoletni Rosjanin o urodzie pacholęcia - Artur Gaczyński, który zrobił świetny show podczas pokazu mistrzów...

Nasz Joubert był dopiero ósmy, za co winić należy kontuzję kolana, która sprawiła iż program krótki zakończył na dziewiątym miejscu, a także pecha podczas wykonywania prpgramu dowolnego - Brian zaciął się własną łyżwą, konieczna była interwencja medyków, a my myślałyśmy, że serce nam pęknie z żalu...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.