Tenis: Djoković i Murray grają w piłkę i w debla

Tak, konieczność mieszczenia się w określonym limicie znaków predestynuje nas czasem do udziału w konkursie: "najgłupsze nagłówki świata" ze sporymi szansami powodzenia, ale w rzeczywistości sprawa naprawdę wygląda tak, że Novak Djoković i Andy Murray grają razem w debla, no i w piłkę też razem grają. Trudno, co robić.

Teraz jednak, żeby Was dalej nie konfudować rozpatrzymy te sprawy osobno, jako wspólny mianownik pozostawiając tylko to, że nasze uwielbienie dla Novaka rośnie z każdym zabawnym filmikiem, z każdym centymetrem dębowego panela , z każdą kolejną akcją charytatywną, a ciachowy partner w deblu jest tylko wisienką na torcie naszej miłości. Ale za to jaką wisienką!

Andy i Nole postanowili wystąpić po jednej stronie siatki po finale Australian Open, w którym Serb pokonał Szkota, a najbliższym sprawdzianem i ch skumulowanych i zjednoczonych umiejętności będzie rozgrywający się właśnie turniej w Miami, na którym to, prócz grania w tenisa dzieje się cała masa atrakcji, ze wspomnianym meczem piłki nożnej na czele. W środę, 23 marca Drużyna Pierścienia złożona z tenisistów występujących w Miami, w tym: Djokovica, Murraya, David Ferrer, Fernando Verdasco i 11 inncyh (tak, to razem daje 15 zawodników, ale jak wiemy, Amerykanie nie znają się zbyt dobrze na piłce nożnej) zagrała z miejscowymi Fort Lauderdale Strikers w meczu charytatywnym, z którego dochów został przeznaczony dla ofiar trzęsienia ziemi w Japonii. Tenisiści przegrali z kretesem, choć bronili się dzielnie, a nawet udało im się wbić dwie bramki. Całe spotkanie trwało niestety tylko dwa razy po 20 minut, ale wspominałyśmy już o amerykańskim byciu na bakier z soccerem, zresztą, spójrzcie same:

Liczy się jednak szczytny cel, i to, że panowie przy jego osiąganiu wyglądali nader apetycznie, prezentując zaniedbywane do tej pory przez nasz wzrok grupy mięśniowe. No bo o tym, że Nole i koledzy mają piękne ramiona to wie każde dziecko w przedszkolu. Ale te uda... Zwróciłyście kiedyś uwagę na jego uda?

embed

Mmmmm...

Ale jeszcze większe "mmmm..." wywołał w ans Feliciano Lopez w swojej fryzurze na "mokrą Włoszkę", ze złocistą opalenizną i opaską godną jego najlepszych tradycji estetycznych jego rodaków z reprezentacji piłkarskiej.

GETTY IMAGES/Clive Brunskill

GETTY IMAGES/Clive Brunskill

Feliciano spodobał nam się do tego stopnia, że aż zainspirował nas do wpisania swojego nazwiska w google images. No cóż, opłacało się:

Ci tenisiści to jednak są...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.