Kącik koszykarski: świetny Marcin Gortat i ciacho z Bostonu

Czyli zaciskamy zęby, smarujemy podeszwy jakąś magiczną substancją i ruszamy na parkiet.

Na parkiet, z którym wcale nam nie po drodze (choć bardzo, bardzo chcemy się przekonać i liczymy  na  Waszą w tym pomoc) nie możemy jednak przejśc obijętnie wobec epokowego wyczynu Gortata i Phoeniź Suns. Try dogrywki, obłędny wynik 139:137 (dla LA Lakers) i choć nie jesteśmy dobre ani z matematyki ani z przepisów basketu, wychodzi nam na to, że piłka musiałam przelatywać przez obręcz coś około dwustu razy. Wooow. A najlepsza w tym wszystkim jest doniosła rola jaką odegrał Marcin Gortat. Pozwólcie, że zacytujemy w roli klasyka redaktora Ceglińskiego ze sport.pl:

"Bloki na Kobe Bryancie i LeBronie Jamesie? Było.

Występy w finale NBA? Staaaaaare.

Podpisanie wielomilionowego kontraktu? Odhaczone.

Transfer do Phoenix? Lubię to.

16 double-double i 14 meczów z rzędu w Suns z minimum 10 punktami? Zanotowałem.

Ale takiego meczu Marcina Gortata jeszcze nie widziałem! 24 punkty, 16 zbiórek i świetna obrona przeciwko Pau Gasolowi. 53 minuty na boisku i walka do ostatniej sekundy z najlepszą drużyną NBA w XXI wieku. Mistrzowie Los Angeles Lakers pokonali Phoenix Suns 139:137 po trzech dogrywkach, a Polak był jednym z bohaterów meczu." Podobno Pau Gassol chce się ciąć i dogaduje transfer z Kotwicą Kołobrzeg, podobno bukmacherzy zbankrutowali a setki (tysięcy) kibiców w stanie przedzawałowym odwieziono do szpitala, podobno Marcin Gortat zapuszcza wąsy i szykuje się do startu w wyborach prezydenckich - podobno. Ale to co wiemy na pewno, że z tą zaciętością na twarzy, z tymi naprężonymi do granic mięśniami i w tym wytężeniu godnym antycznego dyskobola - prezentuje się po porstu przepięknie. Komentatorzy wariują , bloggerzy też , my zamieramy w niemym podziwie i zachęcamy Was do oglądania skrótów...

Jak już trochę ochłoniecie, to my oddamy ponownie głos bobabasket , któa pisała nam już kiedyś o zaletach grającego w Boston Celtics Rajona Rondo (trafił nawet do Różowego Raportu), a więc jeszcze raz prezentujemy Wam sylwetkę dwudziestopięcioletniego rozgrywającego Celtów. Jak pisze nasza Czytelniczka:

"Ma 3-letnią córeczkę Ryelle, i dziewczynę (lub narzeczoną) Ashley Bachelor :/ W Boston Celtics jest od 4 lat, trafił tu od razu po opuszczeniu Uniwersytetu w Kentucky. W Boston Celtics gra z numerem 9 :) Jest to mój ukochany koszykarz, i drugie ulubione ciacho zaraz po Jack'u Wilsherze :)Na plus jest to, że 'zna się' z Marcinem Gortatem :P I jedno ważne spostrzeżenie... Jest mu ładnie we wszystkim :D A tak mają tylko ciacha :)"

No i jak, zgadzacie się?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.