Losowanie poszło szybko i sprawnie, choć jeśli wierzyć kolegom z czuba nie obyło się bez sucharów prowadzącego, zawiłych monologów i dywagacji na temat cięć reżyserskich w Gwiezdnych Wojnach. To wszystko jednak nieważne w obliczu wyników owego losowania, które delikatnie mówiąc... zupełnie nas nie zadowalają. Aczkolwiek po pierwszym szoku, łzach rozgoryczenia i spazmach rozpaczy, przyszedł głos rozsądku, który uświadomił nam, że jeśli się gorącymi uczuciami darzy sześć (w porywach do siedmiu) ósmych stawki, to trudno być zadowolonym z wyników losowania, które większość z nich skazuje na śmiertelny pojedynek rozdzierający nasze serca, a połowę na zagładę. Tak czy inaczej, pary ćwierćfinałowe wyglądają tak:
Real Madryt - Tottenham Hoptspur
FC Barcelona - Szachtar Donieck
Inter Mediolan - Schalke Gelsenkirchen
(dwie godziny spazmów, łez i darcia szat później)
Dlaaaaaaaaaczegooooooooo? Dlaczego nasz ukochany biedny Tottenham ledwo wychylił swój świeży, niewinny łepek na szerokie pola Champions League, a już musi mieć ten łepek odgryziony przez nasz ukochany Real Madryt? Albo, w mniej prawdopodobnej, ale równie smutnej ewentualności - dlaczego nasz ukochany Real Madryt, który ledwo przełamał klęskę 1/8 finału LM musi odpaść z debiutantem?
A dlaczego mecz, który mógłby być wymarzonym finałem i powtórką cudownego roku 2008 odbywa się już w ćwierćfinale? A dlaczego Inter musi się zmierzyć z Schalke - no, tu właściwie nie mamy większych zastrzeżeń, ale dlaczego, na wytrzeszcz Ozila, dlaczego Barcelona. Ma. Zawsze. Takie. Szczęście. W. Losowaniu? Przynajmniej na wcześniejszych jego etapach? I jak tu nie współczuć Szachtarowi, w przedbiegach Wielkiej Gry skazanemu na pożarcie?
No dobrze, to tyle od nas, a Wasze uczucia, przewidywania, spostrzeżenia, opinie, skargi, wnioski i zażalenia?