Znamy pary ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów!

I będzie się działo, albowiem historia jak zwykle lubi się powtarzać, los płatać figle, a Duch Gry chichotać złośliwie...

Losowanie poszło szybko i sprawnie, choć jeśli wierzyć kolegom z czuba nie obyło się bez sucharów prowadzącego, zawiłych monologów i dywagacji na temat cięć reżyserskich w Gwiezdnych Wojnach. To wszystko jednak nieważne w obliczu wyników owego losowania, które delikatnie mówiąc... zupełnie nas nie zadowalają. Aczkolwiek po pierwszym szoku, łzach rozgoryczenia i spazmach rozpaczy, przyszedł głos rozsądku, który uświadomił nam, że jeśli się gorącymi uczuciami darzy sześć (w porywach do siedmiu) ósmych stawki, to trudno być zadowolonym z wyników losowania, które większość z nich skazuje na śmiertelny pojedynek rozdzierający nasze serca, a połowę na zagładę. Tak czy inaczej, pary ćwierćfinałowe wyglądają tak:

Real Madryt - Tottenham Hoptspur

Chelsea - Manchester United

FC Barcelona - Szachtar Donieck

Inter Mediolan - Schalke Gelsenkirchen

(dwie godziny spazmów, łez i darcia szat później)

Dlaaaaaaaaaczegooooooooo? Dlaczego nasz ukochany biedny Tottenham ledwo wychylił swój świeży, niewinny łepek na szerokie pola Champions League, a już musi mieć ten łepek odgryziony przez nasz ukochany Real Madryt? Albo, w mniej prawdopodobnej, ale równie smutnej ewentualności - dlaczego nasz ukochany Real Madryt, który ledwo przełamał klęskę 1/8 finału LM musi odpaść z debiutantem?

A dlaczego mecz, który mógłby być wymarzonym finałem i powtórką cudownego roku 2008 odbywa się już w ćwierćfinale? A dlaczego Inter musi się zmierzyć z Schalke - no, tu właściwie nie mamy większych zastrzeżeń, ale dlaczego, na wytrzeszcz Ozila, dlaczego Barcelona. Ma. Zawsze. Takie. Szczęście. W. Losowaniu? Przynajmniej na wcześniejszych jego etapach? I jak tu nie współczuć Szachtarowi, w przedbiegach Wielkiej Gry skazanemu na pożarcie?

No dobrze, to tyle od nas, a Wasze uczucia, przewidywania, spostrzeżenia, opinie, skargi, wnioski i zażalenia?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.