Czy nie dało się tak kilka dni temu na mistrzostwach świata w Oslo? Niewygodnych pytań po trzecim miejscu Polaków w Lahti uniknąć się nie dało. Ale tylko przez moment, bo radości ze świetnych skoków naszych reprezentantów i takich niesamowitych obrazków:
Niczemu zmącić się nie udało. Przynajmniej do konkursu niedzielnego, ale o tym za moment. Póki co zwietrzyłyśmy małą sprawę dla reportera. Otóż w czasie dekoracji po konkursie drużynowym w okolicach podium ewidentnie działo się coś interesującego (czego Anders Jacobsen nie dostrzegł):
A z Austriaków spostrzegawczością wykazał się jedynie Andreas Kofler:
Tropem zagadki ruszył Bjoern Einar Romoeren...
Ale i on wrócił z niczym. Hmm. Czyżby Janne Ahonen urządzał w czasie dekoracji nieoficjalną część obchodów swojego zakończenia kariery?
Dobra, tak naprawdę w ogóle nie jest nam do śmiechu. Tylko do płaczu. Zwłaszcza kiedy patrzymy na takie obrazki:
AFP/GETTY IMAGES/HEIKKI SAUKKOMAA
Unto Rautio
AFP/GETTY IMAGES/PEKKA SAKKI
Jeśli pożegnanie Janne Ahonena Was nie wzrusza nie macie boga w sercu, nie płakałyście na Królu Lwie albo nie widziałyście tego zdjęcia:
AFP/GETTY IMAGES/ODD ANDERSEN
W tym kontekście nie można nie wspomnieć o zwycięzcy konkursu indywidualnego, Simonie Ammannie, który też przecież wielokrotnie straszył zakończeniem kariery. Skoczek stwierdził, że bardzo ciężko byłoby mu się jednak pożegnać ze sportem i póki co, zostawia sobie czas do namysłu.
- Skoki w Szwajcarii nie będą zbyt popularne gdy zarówno ja jak i Andreas odejdziemy. Młodzi będą mieli trudne chwile, a to może być dla mnie jeden z powodów, aby kontynuować skakanie. Ważne jest także, aby znaleźć idealny moment do zakończenia kariery - powiedział skoczek po konkursie w Lahti.
Och Simi, nie tylko młodzi szwajcarscy skoczkowie potrzebują twojego mentorstwa, zważ na to.
Ingo Jensen
P.S. Bohaterem piątkowej rowerowej zagadki był oczywiście Gregor Schlierenzauer.