A które znalazłyśmy u zamorskich gentelmanów z Dirty Tackle , i bez którego czułybyśmy jednak, że nasze życie jest boleśnie niekompletne. Teraz zaś widząc jak Poldi w białych rękawiczkach, koszuli z żabotem, i czapce, której wykonanie z papieru zawsze przekraczało nasze origamiczne zdolności, wypuszcza w niebo...eeee, no właśnie, co wypuszcza? no, mniejsza, ale w śnieżnobiałych rękawiczkach, gestem pożyczonym od swego wielkiego rodaka ... tak, teraz możemy zasnąć spokojnie, i na wieki...
Czujemy niejasno, że powinnyśmy powiedzieć coś o Rosenmontag , o tradycji karanawału w Kolonii i kulisach poldusiowej obecności tam, ale po co racjonalizować i ujednoznaczniać obraz, który mówi więcej niż tysiąc słów i kilkanaście kolorowych papierków... (bo tak, doszłyśmy do wniosku, że to są jednak kolorowe papierki...)