Kielce poległy na pożegnanie Ligi Mistrzów

Kiedy jednak po drugiej stronie boiska czeka na ciebie mocarny THW Kiel, musisz liczyć się z takim scenariuszem (że tak sobie w drugiej osobie liczby pojedynczej napiszemy).

Ostatnie spotkanie naszej grupy mimo, że bez większego znaczenia (Kielczanie nie mieli już szans na awans do dalszej fazy, a Kiel był pewny pierwszego miejsca w grupie) i tak przysporzyło sporo emocji.

- Wygramy, bo co prawda gramy o prestiż, ale to już jest w mentalności naszej drużyny. My akceptujemy tylko zwycięstwa (śmiech) - twierdzili całkiem licznie zgromadzeni w Hali Legionów kibice niemieckiego potentata.

Dla nas była to okazja na iście epickie pożegnanie z Ligą Mistrzów oraz popodziwanie Dominika Kleina giganta europejskiego szczypiorniaka w akcji.

Mistrz Polski przegrał wyraźnie, bo aż dziewięcioma bramkami, ale nie można powiedzieć, że poddał się bez walki. Za każdym jednak razem, gdy podopiecznym Bogdana Wenty udało zbliżyć wynikiem do rywala, Niemcy spuszczali nam w odpowiedzi srogi łomot, zdobywali kilka bramek z rzędu skutecznie wybijając naszym piłkę ręczną z głów. Co przyznawali po meczu Kielczanie i Bogdan Wenta - po prostu się nie dało.

Bogdan Wenta: Kiel pokazał nam dziś granice

Jeśli prezentujący się niezwykle urodziwie w szarym Bogdan Wenta w ruchowym obrazku nie wypełnia w pełni Waszego dziennego zapotrzebowania na szczypiorniakowe piękno, sięgamy po środek ostateczny prosto z obozu wroga, a więc wspomnianego Dominika Kliena:

Zresztą, po co nam Domik Klein do podniet kiedy już w środę wraca reprezentacja. Whoop whoop.

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Agora SA