Zaskakujące rozstrzygnięcia w Pucharze CEV

To był słodko-gorzki, ale bardzo emocjonujący weekend z polsko-europejską siatkówką.

Bo jakby nie patrzeć, kiedy okazało się, że dwie nasze drużyny, Asseco Resovia Rzeszów i ZAKSA Kędzierzyn - Koźle, zagrają w półfinałach Pucharu CEV, większe szanse na awans dawano tym pierwszym. Przewidywania te nie zmieniły się po pierwszych spotkaniach, w których Rzeszowianie po bardzo wyrównanej walce nieznacznie ulegli włoskiemu Sisleyowi, a Kędzierzynianie w gładkim 0:3 uznać musieli wyższość CSKA Sofia.

Siatkówka to jednak bardzo nieprzewidywalny i przewrotny sport. W rewanżowym spotkaniu Resovia nie zdołała jednak pokonać utytułowanego rywala, choć ponownie, mimo przegranej 1:3, była tego bardzo bliska. Decydującym okazał się być drugi set, w którym Rzeszowianie prowadząc 12:7 nie wykorzystali szansy i trochę na własne życzenie przegrali tę partię i dwie kolejne.

- Mówiliśmy przed sezonem, że interesuje nas awans do Final Four. Tego ostatecznie nie było, ale zagraliśmy w najlepszej czwórce. W półfinale trafiliśmy na najmocniejszego rywala. Mimo porażek to były nasze dwa najlepsze mecze w tym sezonie - stwierdził po meczy mimo wszystko optymistycznie trener Travica.

Humory poprawili nam w niedziele Kędzierzynianie, którzy dość niespodziewanie ograli CSK Sofię. Najpierw zrewanżowali się okrutnie za 0:3 w pierwszym półfinale, a później postawili kropkę nad "i" zwyciężając 15:12 w złotym secie. Gdybyśmy były komentatorami z telewizji napisałybyśmy "wspaniała sprawa!", ale i tak już chyba wyczerpałyśmy limit sportowych frazesów na dziś, więc poprzestaniemy na krótkim: Brawo Panowie!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.