Dania przez turniej przeszła niczym tsunami i mimo, że to Francja nadal była zdecydowanym faworytem finału, można było mieć nadzieję na niespodziankę w postaci zwycięstwa tych pierwszych. Nadzieja nie opuszczała nas przez całe spotkanie cały czas niemal kontrolowane przez obrońców tytułu, którzy trzymali rywala na 2-3 bramki dystansu. Stratę udało się jednak zniwelować w końcówce, a ostatnie minuty to już horror na miarę naszego niezapomnianego meczu z Norwegią z 2009 roku. Skojarzenie natychmiast przywołało zresztą wycofanie bramkarza i przywdzianie zielonego trykotu przez Jaspera Noddesbo. Duńczykom, w odróżnieniu od Norwegów, manewr się powiódł, a kiedy Bo Spellerberg celnym rzutem w ostatnim sekundach zapewnił Duńczykom przedłużenie szans na złoto w dogrywce, mógł poczuć się bohaterem narodowym.
REUTERS/YVES HERMAN
Niestety, sport po raz kolejny okazał się niezwykle przewrotną zabawą. Kilka minut później, już w dogrywce, ten sam Bo Spellerberg zaliczył koszmarną stratę, która w głównej mierze zadecydowała o tym, że Francuzi dowieźli dwupunktową przewagę do końca.
Szkoda nam Duńczyków, ich wspaniałej gry i fantastycznego turnieju, ale musimy przyznać obiektywnie - Francuzi wygrali zasłużenie. Obu drużynom gratulujemy świetnej postawy i dziękujemy za niesamowite widowisko.
Dodajmy jeszcze, że we wcześniejszym pojedynku o brązowy medal, po równie emocjonującym spotkaniu, Hiszpanie pokonali gospodarzy imprezy, Szwedów.
REUTERS/YVES HERMAN
U nas jednak trochę smutek, a u Was? Satysfakcjonuje Was taki podział medali?