Harri Olli kończy karierę!

We wczorajszym szczypiorniakowym ferworze gdzie nam ta smutna wiadomość umknęła, ale dziś już dłużej wobec niej obojętnymi pozostać nie możemy.

Jakby nie było, zakończenie kariery przez sportowca w wieku zaledwie 26 lat, jest zawsze smutne i zaskakujące. Nie inaczej jest w przypadku fińskiego skoczka, którego Włodzimierz Szaranowicz określiłby najpewniej mianem niespełnionego talentu, oczywiście wypomniawszy uprzednio feralną historię 30-dniowego pobytu w areszcie za jazdę pod wpływem alkoholu z 2008 roku. Tymczasem talent spełnił się nie raz, a najbardziej podczas Mistrzostw Świata w Saporro, na których Olli wywalczył srebrny medal w konkursie indywidualnym.

Obecny sezon zaczął się jednak dla niego fatalnie, od dwukrotnej zmiany trenera i pamiętnego gestu z Kuusamo, który zakończył się dla niego odsunięciem od zawodów Pucharu Świata.

 

Kiedy dla skoczka stało się jasne, że nie wystąpi w Mistrzostwach Świata w Oslo, postanowił zakończyć swoją przygodę ze skokami narciarskimi na dobre.

- Nie chciałem nadawać temu jakiegoś specjalnego rozgłosu, po prostu tak zdecydowałem. Moja kariera jako skoczka dobiegła końca, ale na pewno pozostanę ze skokami narciarskimi w innej rol i - skomentował.

A przez tę inną rolę Harri rozumie prace w serwisie narciarskim swojego przyjaciela, przy klubie Ounasvaara w Rovaniemi, której zamierza się teraz oddać.

Cóż nam pozostaje teraz innego jak tylko pożegnać naszego ulubionego złego chłopca skoków narciarskich filmikiem trybutowym z jakąś kiepską fińską piosenką w tle.

 

Powodzenia Harri!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.