Tak bardzo chciałybyśmy Wam napisać - jeżeli oczywiście nie oglądałyście tego meczu - że był to wpiosenny spacerek, sielanka, dziecinna igraszka i słodkie chwile wytchnienia dla naszych paznokci, I jeśli rzeczywiście nie oglądałyście tego meczu, mogłybyśmy Wam to napisać, i tak powstałby chocapic piękny epos na cześc chłopców w biało-czerwonych bluzach.Co innego niestety powiedziałby Wam Mariusz Jurasik:
Prawda jest jednak taka, że przez pierwszą połówę owi chłopcy piekielnie męczyli się z niższymi, chudszymi, i o wiele mniej doświadczonymi Chilijczykami, zupełnie jakby chcieli dać im jakieś fory, albo odrobinę złudnej nadziei, co było o tyle okrutne, że w drugiej połowie - no cóż, wszyscy wiemy co było w drugiej połowie, a jeden holenderski historyk nawet napisał na ten temat książkę . I mimo, że były momenty, kiedy trener Wenta zmuszony był do gestykularnej ostateczności w postaci pięknego facepalma....
....to nieczym w disneyowskiej bajce wszystko skończyło się dobrze, a my mogłyśmy nawet w chwilach oddechu pozwoilić sobie na refleksje, że ci niscy, chudzi studenci, barmani, kelnerzy i amatrozy z Chile to są, poza tym, że bardzo dzielni, to jeszcze tak w ogóle 'całkiem całkiem'.