Polska miażdży Chile!

Musiałyśmy to napisać, choć entuzjastyczna ta eksklamacja maskuje nieco obraz ciężkiwj i bolesnej pierwszej połowy, no ale "kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny" jak mawiał poeta, tudzież "per aspera ad astra" jak wtórowali mu starozytni (albo na odwrót) dodając dotego, że "finis coronat opus", a więc liczy się to co w sieci, i piętnastopunktowa przewaga na koniec. Heeeeeeeeel yeeaaaah.

Tak bardzo chciałybyśmy Wam napisać - jeżeli oczywiście nie oglądałyście tego meczu - że był to wpiosenny spacerek, sielanka, dziecinna igraszka i słodkie chwile wytchnienia dla naszych paznokci, I jeśli rzeczywiście nie oglądałyście tego meczu, mogłybyśmy Wam to napisać, i tak powstałby chocapic piękny epos na cześc chłopców w biało-czerwonych bluzach.Co innego niestety powiedziałby Wam Mariusz Jurasik:

Prawda jest jednak taka, że przez pierwszą połówę owi chłopcy piekielnie męczyli się z niższymi, chudszymi, i o wiele mniej doświadczonymi Chilijczykami, zupełnie jakby chcieli dać im jakieś fory, albo odrobinę złudnej nadziei, co było o tyle okrutne, że w drugiej połowie - no cóż, wszyscy wiemy co było w drugiej połowie, a jeden holenderski historyk nawet napisał na ten temat książkę . I mimo, że były momenty, kiedy trener Wenta zmuszony był do gestykularnej ostateczności w postaci pięknego facepalma....

....to nieczym w disneyowskiej bajce wszystko skończyło się dobrze, a my mogłyśmy nawet w chwilach oddechu pozwoilić sobie na refleksje, że ci niscy, chudzi studenci, barmani, kelnerzy i amatrozy z Chile to są, poza tym, że bardzo dzielni, to jeszcze tak w ogóle 'całkiem całkiem'.

Więcej o:
Copyright © Agora SA