Tomie Hildzie, gdzie ty byłeś, gdy nie wiedziałyśmy jeszcze, że powinniśmy obdarzyć ciebie swoim wielbieniem, obsesją, fascynacją. Smutne oczy Mattiego winimy za niemożność zaobserwowania i skupienia się na czymś/kimś innym na skoczni na dłużej niż przez 15 sekund.
Tymczasem weszłyśmy w posiadanie takich zdjęć, przy których gratulowanie Kochowi pierwszego w karierze zwycięstwa w zawodach PŚ, rozwodzenie się nadal niszczącą wszystko formą Morgiego, wzruszającym podium Romana Koudelki, stabilną, w której jeszcze czegoś jednak brakuje formą Adasia czy nawet słabszymi ostatnio skokami Hautamaekiego, wydało nam się takie jakieś banalne i na zupełnie innych poziomach percepcji leżące.
Do rzeczy. Nie tylko Bjoern dostąpił nico Hildowej miłości:
Mistrz drugiego planu, Anders Bardal, też by chciał. Proszę bardzo:
I już nie udawaj takiego zaskoczonego.
Jeśli jeszcze Wam mało, do parteru rozłoży Was Tom w jakimś totalnie archiwalnym ruchomym obrazku, udzielający wywiadu tuż przed świętami:
Moment, w którym skoczek na pytanie o swoje świąteczne plany odpowiada z pięknym norweskim akcentem Eat a lot of candy and do a bit of? jumping, to już najczystszy absolut. A nie, jednak nie.
Bang!
ruby blue
P.S. No dobra, na koniec oddajmy jednak Austriakom to co austriackie, bo oni też sobie fajne zdjęcia robią: