Torsten Frings mówi, że król jest nagi

Owszem, zgadzamy się, że lepszym tytułem dla tego artykułu byłoby nieco krótsze zdanie: "Torsten Frings jest nagi", zaufajcie nam jednak, że ontologiczny i estetyczny dysonans pomiędzy Torstenem Fringsem nagim, a Torstenem Fringsem w koszulce obrażającej jogging zakrawałby na podpadające pod jakiś różowy paragraf okrucieństwo. Ale spokojnie, Torsten Frings w koszulce mówiącej głośno to, co wszyscy po cichu myślimy, też jest fajny.

Zwłaszcza, jeśli ma przy tym typowo torstenfringowski wyraz twarzy i pokazuje swoje cudowne, germaśskie ręce, które sprawiają, że mamy ochotę słuchać Wagnera i najeżdżać sąsiednie państwa. Na skrzydlatych koniach.

Napis na koszulce Fringsa jest taki, jaki widać gołym okiem, okiem uzbrojonym (na przykład w okulary, lunetę, albo szkło powiększające) można zobaczyć dopisek "go running". I słusznie. Wszystkie wiemy, że running jest lepszy od joggingu. Do joggingu trzeba mieć specjalne buty, głupie dresy, kretyńskie opaski i Central Park pod domem. A biegać można nawet na szpilkach i z torebką. O, na przykład tak:

No dobrze, to w nagrodę, za to, że przeczytałyście ten tekst mimo, że nie był o nagim Torstenie Fringsie, i że obejrzałyście teledysk do średnio związanej z tematem piosenki, przypomnimy Wam teraz bardzo fajną reklamę, w której owszem jest i nagość, i Torsten Frings i jeszcze parę innych, ciekawych rzeczy, jak na przykład młody Mesut, albo pan lektor, który sprawia, że już nam się odechciewa tego Wagnera.

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.