Arsenal pokonuje Chelsea! 3:1!

W 253. wojnie światów w tym roku, w ostatnim już chyba starciu gigantów, w trzydziestej trzeciej wojnie światowej - górą okazali się młodziacy z Arsenalu. I, to, że się tak wyrazimy, dosyć mocną górą. Co się dzieje z Chelsea? Pomysły przesyłajcie na berdyczów nasz adres.

I pozwólcie, że nie porzucimy tak szybko wojennej metaforyki - w końcu mamy do czynienia z kanonierami - bo wyglądało to rzeczywiście tak, jakby chłopaki bardzo długo czaili się w okopie, potem nastąpiło dziesięć minut (z piętnastominutową przerwą, dziadek Einstein maczał w tym palce) straszliwej nawały ogniowej, dywanowego nalotu przy użyciu broni masowego rażenia, z którego wróg wyszedł całkowicie zdziesiątkowany, a straceńczy gol Branislava Ivanovicia był tym, czym za pozwoleniem, szaleńcze ataki japońskich kamikaze. Choć w tym wypadku kamikaze pochodził z Serbii i nieco pomógł mu polskie dywersant Łukasz F., pseudonim "Bambi".

Medalem Srebrnego Ciacha z różową wstęgą za wierność, odwagę i piękne z oczy odznaczamy niniejszym szeregowego Cesca Fabregasa:

embed

A wieńcem laurowym i małym łuczkiem triumfalnym w redakcyjnym lobby honorujemy także Theo Walcotta i zdobywcę pierwszej bramki Alexa Songa.

A teraz, zajmiemy się lizaniem opatrywaniem ran pokonanych.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.