Czas na Biczfejs Ostateczny

I jeśli pod tym artykułem nie będzie 100 komentarzy napalonych zachwyconych fanek La Roja - zamykamy serwis.    

Wyjaśnijmy sobie od razu parę rzeczy: nie wszystkie kochamy Hiszpanów - oprócz Mariny,która zna dokładną ilość, rozkład i odcień wszystkich piegów Torresa, zdjęcie Pikusia nosi, nie zdradzimy Wam gdzie, a biczfejsy ćwiczy po kryjomu w redakcyjnej łazience, kiedy myśli, że nikt nie patrzy, są wśród nas takie, które

a) uważają, że Xabi Alonso jest niezły, ale resztą nie ma się co tak podniecać,

b) twierdzą, że Hiszpanie winni są całego zła tego świata, a zwłaszcza zakończenia pewnego pięknego, mundialowego snu, ale za to Xabi Alonso jest niezły.

Ale powiedzmy otwarcie: nawet największe przeciwniczki hiszpańskiego szaleństwa, nawet najobojętniejszze wobec Villusiowego przecinka fanki hokeja na trawie i curlingu na lodzie muszą pochylić czoła przed mocą tej reklamy. Jest to po prostu kilkadziesiąt sekund ciachowego arcydzieła. Jest to tak, jakby reżyser tego filmu zrobił pogłębione badania marketingowe wśród Was, albo więcej nawet - jakby, obejrzawszy za dużo razy Incepcję, wkradł się w głąb naszych różowych fantazji i pomysł na reklamę nowych reprezentacyjnych koszulek wykradł właśnie stamtąd.

Jak pisze Sandra13 , która jako pierwsza nadesłała nam filmik (a potem nastąpiło morze, wodospad, ulewa listów, za które oczywiście serdecznie Wam wszystkim dziękujemy) "To jest TEN biczfejs - Villa przeszedł sam siebie, to jest creme de la creme Biczfejsów"

Cóż jeszcze możemy dodać? Xabi Alonso. i Fernando Llorente. I w ogóle. Ach... Och... Mamooo... może Wy powiecie coś mądrzejszego?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.