Sasha Vujacic, narzeczony Marii Szarapowej: ciacho czy nieciacho?

Zastanawiamy się czy w pytaniu o ciachowość czyjegoś narzeczonego więcej jest perwersji czy masochizmu. Ale kto powiedział, że nie jesteśmy Perwersyjnym i Masochistycznym Serwisem Sportowym?    

A było to tak: dzień jak co dzień przy przeglądaniu agencji fotograficznych w poszukiwaniu smakowitych torsów, mięśni, twarzy i innej ciachowej strawy dla naszych kochanych Czytelniczek. Klat nie było, było natomiast dużo golfistów, łyżwiarek figurowych i gimnastyków, z pomiędzy których jednak uparcie wciąż powracała ta twarz.

AP/Lenny Ignelzi

No owszem, niezły, pomyślałyśmy. Może kiedyś, przy okazji jakiegoś artykułu o koszykówce o nim wspomni... - nie zdążyłyśmy nawet dokończyć myśli, kiedy znowu zaatakowało nas to spojrzenie:

AP/Tom Hevezi

No dobra - skonstatowałyśmy - coś musi być na rzeczy. I nagle z mrowia czarnych literke wyskoczyły ku naszym spłoszonym oczom wściekłe słowa: ''zaręczyny'', ''Maria'', ''Szarapowa'' i ''ślub''. No, no, nieźle Marysiu - gdybyśmy umiały gwizdać, zagwizdałybyśmy pod nosem z uznaniem dla narzeczonego królowej tenisa.

No więc same nie wiemy od czego zacząć: czy od autowściekłości, na naszą nieświadomość, iż Szarapowa prowadza się z takim ciachem, czy od żalu, że zanim zdążyłyśmy się zakochać (gdybyśmy miały 25 sekund więcej...) już okazuje się, że chłopak jest nie dość, że zajęty to jeszcze zaręczony, czy od życzeń wszelkiej pomyślności dla przyszłej młodej pary?

A może HABsik Marysi nie jest wcale taki ładny, jakby sugerowało google grafika ? No, dalej, spróbujcie nas o tym przekonać...

P.S. Ale jak pomyślimy sobie, że on jej robi tak...

To chcemy być Marią Szarapową. Albo tym łysym panem...

Więcej o:
Copyright © Agora SA