Przegrywamy z Brazylią...

Bynajmniej nie taki tytuł miał ten artykuł w wersji roboczej.        

Nigdy nie wiemy co w takich sytuacjach pisać. Czy jest to dobry czas i miejsce na żarciki (które i tak się nie kleją), na komentarze aparycyjne i wspominanie o tym, że Lucas to jak nic siatkarskie wcielenie Matti'ego Hautamauki, i nawet nam się nie chce sprawdzać w Google jak to się pisze, więc nie krzyczcie na nas, jeśli napisałyśmy źle.

Bo takie 0:3 boli bardzo. Walki prawie nie było, przyjęcia nie było, Bartka Kurka nie było. I nawet cudownie pozyskany Polsat Sport nie cieszy. Jak dawniej.

Z drugiej strony, też nie ma przecież co robić wielkiej tragedii, bo mistrzostwa się nie kończą, piłka jest w grze, siatka jest jedna, antenki są dwie, a jutro trzeba wyjść na boisko i pogonić Bułgarów. I naprawdę wierzymy, że tak właśnie będzie, ale teraz smutek jednak jest, no nie da się inaczej.

A Wy, żyjecie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.