Formulowe podsumowania ciachowe: nareszcie!

Dramaty, kaprysy pogody, wypadki, wpadki, kwa-li-fi-kacje! i świetny występ Bobby'ego - Formuła 1 wraca z wakacji w wielkim stylu.    

I nie wiemy czy to sąsiedztwo silnego męskiego ramienia Marka Webbera czy chwała bijąca od formułowca na podium, ale czy tylko my odnosimy wrażenie, że Bobby wydaje się ostatnio jakiś przystojniejszy?

2. Podium cieszy zwłaszcza, że gdyby po raz kolejny nie dała znać o sobie gorąca głowa Sebastiana drive-through penaltyVettela, mogło zakończyć na niższej pozycji. Kierowca Red Bull Racing, który już zyskał sobie pieszczotliwy przydomek crash kid po tym jak w zupełnie nie rozsądny sposób zakończył bardzo udany natenczas wyścig Jensona Buttona i przekreślił swoje szanse na ugranie czegokolwiek w GP Belgii. Na plus Sebastianowi odnotowujemy to, że tym razem się pokajał i przeprosił Jensona , ale swoje odpokutować na Ciachach trzeba. Za karę masz ci u nas Sebastanie swoje najbardziej niekorzystne zdjęcie całego weekendu.

A mówiąc zupełnie poważnie, mamy nadzieję na rychłe ogarniecie się Vettela, bo boimy, że może on się wkrótce stać Lewisem Hamiltonem z początków kariery. Z czasów kiedy przez swoje głupie błędy, nierozsądną jazdę, pyskate wypowiedzi i nachalne faworyzowanie szefostwa stał się jednym z bardziej nienawidzonych kierowców w padoku. Nie tędy droga Sebastian.

3. Mark Webber is a man! Australijczyk zyskuje sobie coraz więcej naszej sympatii i staje się coraz głośniejszym pupilem Ciach w walce o tegoroczne zwycięstwo. Owszem, kompletnie zawalił wczoraj start, ale dalej dzięki konsekwentnej jeździe i umiejętnym wykorzystaniu błędów innych (agrh) dojechał na podium. Na którym to od niepamiętnych już czasów panowała miła zdrowa atmosfera, kierowcy wyjątkowo cieszyli się z ze swoich miejsc i nikt na nikogo krzywo nie patrzył ni nie miał ochoty rozwalić trofeum o głowę stojącego obok.

Prosimy więcej takich podium! A z okazji nowo przez nas odkrytej fali sympatii do Marka i obchodzonych przez niego niedawno urodzin, najbardziej korzystne zdjęcie kierowcy tego weekendu.

Sto lat!

4. A jakbyśmy jeszcze nie było dostatecznie rozgorączkowane wyścigiem, do pieca dołożyła nam labradorka odsyłając nas do galerii na oficjalnej stronie Timo Glocka, która jest tak zachwycająca , że nie wiedziałyśmy nawet które zdjęcie wybrać na mały sneak peak. Z pomocą przyszła nam klata.

Wow, wow, wow. Timo Glocku - prosimy o przebaczenie, nie czciłyśmy cię do tej pory należycie.

I już na sam koniec, w ramach ''kącika kierowców, o których piszemy raz na dwa lata, a ich popisy wyścigowe nie pomagają'', wynaleziony przez nas Heikki Kovalainen oddający się najprawdopodobniej aktywności fizycznej.

No co, nigdy nie zdarzyło się Wam leżeć na trawie w koszulce w kolorze trawy z własnym na niej widniejącym imieniem?

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.