Nieoczekiwanie sierpień stał się historycznym miesiącem polskich skoków narciarskich. Pomijając niemiły incydent z zawłaszczeniem Kamila Stocha - same sukcesy - najpierw historyczne zwycięstwo drużynowe w niemieckim Hinterzarten, teraz wspaniałe zawody w Wiśle. Z kwaśną miną musimy stwierdzić, że małżeństwo służy Kamilowi, latał bowiem - uwaga: pora na najbanalniejszą metaforę Wszechświata - jak na skrzydłach i tylko fenomenalna forma Adasia odebrała mu zwycięstwo w piątkowym konkursie, mógł natomiast poszczycić się triumfem nad samym Gregorem Sch. Swoją drogą, ciekawe dla kogo głośniej piszczały zgromadzone w Wiśle fanki... wiecie coś o tym?
Dziś o 17.30 kolejny konkurs - za kogo trzymacie kciuki? Za Adasia, za Kamilka, a może za Gregorka, hę?