OSTATNIE MUNDIALOWE CIACHO : Dzień 30. - Sami Khedira

Innego mundialowego ciacha nie będzie, innego mundialowego ciacha nie będzie...

Z tym ostatnim sie spóźniamy, lepiej późno jednak niż wcale, z finału nie wybieramy nikogo (Hiszpanów zbiorowo za bohaterów uważając, a Holendrów bardziej krzywdizć nie chcąc), ale liczymy na wybaczenie. Już nie będzie wszak okazji, by się zrehabilitować (tu pauza w celu oczyszczenia dróg oddechowych i wysuszenia zalanych łzami polików).

Co zatem mówimy na temat Khediry?

rybka: Choć oczywiście reprezentację Niemiec kocham jako byt zbiorowy, to jednak Sami Khedira nigdy nie był jakimś specjalnym moim ulubieńcem, by nie rzec - uważałam go za brzydala, aż do czasu ,gdy sytuacja taka jak dziś zmusiła mnie do użycia wyszukiwarki grafiki Google i otrzymałam taki oto obraz .  Jakby to powiedział pewien turysta z Kazachstanu - "very nice".

ruby blue: Z piłkarzy niemieckich najbardziej podobają się mnie ci, którzy nie są Niemcami. W sensie, niepełnokrwistymi Niemcami. Nad klasyczną niemiecką urodę zdecydowanie przedkładam urodę niemiecką z egzotyczną domieszką. A to, że nad jakkolwiek urodę niemiecką przedkładam urodę urugwajską z boską domieszką to już inna historia. By zakończyć swoją dzisiejszą dawkę bełkotu powiem tak: Khedira ani mnie grzeje, ani ziębi. Ale miły chłopiec z twarzy.

Marina: Zaraz, zaraz było coś takiego jak mecz o trzecie miejsce? To reprezentacja Niemiec na mundialu występowała? Z Khedirą w składzie mówicie? No dobra, niech Wam będzie. Ciekawa egzotyczna uroda, przydługie włosy powiewające na wietrze, epickie kości policzkowe i wreszcie całokształt mówiący ''Mrr'' - mi się podoba. Choć i tak najbardziej uwielbiam za to, że nie chciało mu się goli strzelać Hiszpanom.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.