pewien polski prezenter telewizyjny
Speszial
Niemcy i Anglicy - mistrzowskie rozegranie, wspaniałe zwroty akcji. Najpierw Niemcy uderzyli z wysokiego C, potem, że niby "nie, nie, ależ proszę Panie Serbio, pan będzie łaskaw", a wszystko po to, aby zakończyć pozbawiającym złudzeń 1:0 w iście Jose'owskim stylu. Pięknie, pięknie.
Jeszcze lepiej rzecz zaplanowali Anglicy - mdłe remisy, nieskładne podania, nuda jak w polskim filmie, okazuje się, że wszystko to było podporządkowane jednemu celowi - spotkaniu z Niemcami w 1/8 finału. No to co drogie dziewczynki, powtórka z D-Day?
Włosi - no, ci to trochę przedobrzyli z oryginalnością i sensacją, ale plus za zerwanie z rutyną. I nie łam sie Fabio, na pocieszenie zostaje ci piosenka:
Kaka . Bo się rozkręcił i zamiast być słodkim i mdłym jak trzy kilogramy cukru pokazał wreszcie odrobinę swojej ciemniejszej ciekawszej strony... No, no, trzymaj tak dalej chłopcze, a przekwalifikuje Cię na obrońcę i zastąpię Tobą Materazziego. A nie, niech to dunder świśnie, przecież ja nie trenuję już Interu.
Portugalia . No ba, moja szkoła.
Steve Nash - no wreszcie ktoś zrobił jakiś użytek z wuwuzeli!
Japonia i Korea Południowa - azjatycka świeżość i przyjemne zaskoczenie. Pozwólcie, że pogratuluję Wam w ojczystym języku. Albo języku sąsiadów, nie czepiajcie się szczegółów.
Not speszial
Cesc Fabregas nigdy nie przepadałem za tym zarozumiałym Hiszpanem z fryzurą amerykańskiego nastolatka z lat pięćdziesiątych XX wieku, ale to to już przesada. Phi...
Kącik trenerski . To chyba jasne dlaczego? A niech no tylko mi któryś spróbuje ubrać szalik...
Ten amerykański tenisista - no, wiecie który... Zrobić coś takiego , żeby potem zrobić coś takiego .... looser.
No to tymczasem drogie dziewczynki, żegnam się z Wami tym skromnym kawałkiem na mój temat, Ciao!
Wasz Jose