Manchester z Pucharem, Real miażdży, zemsta Bridge`a, powrót Ekstraklasy...

...i inne przypadki piłkarskiego weekendu w Europie w obrazkach kolorowych, ruchomych, pociągających, i w kilku prostych, różowych słowach.    

Manchester z Pucharem

Po pierwsze, nie jest wcale prawdą, że Curling Cup nikogo nie obchodzi, Nas obchodzi i to bardzo. Obchodzi nas wszystko, co daje pretekst do oglądania ciach mokrych od szampana, uśmiechniętych i w głupkowatych nakryciach głowy:

Gratulujemy tym serdeczniej, że United obronił tytuł - co jest pierwszym takim wyczynem od dwudziestu lat. Ponadto zwycięskiego gola strzelił Wayne Rooney, co daje proroonejowskiej frakcji w naszej redakcji powody do zasłużonego triumfu. Pozwólcie, niech się dziewczyna nacieszy:

Zemsta Wayne'a Bridge'a

Nic tak nie rozgrzewa kibicowskich emocji jak mecz z podtekstami. W tym jednak meczu podtekstów było aż nadto. Pojedynek dwóch facetów, których połączyła najpierw serdeczna przyjaźń, a potem serdeczna dziewczyna, co jednak musiało skutkować końcem serdecznej przyjaźni, to za dużo nawet jak na ciachowe zamiłowanie do skomplikowanych intryg. Nielitościwa i ponura sprawiedliwość jednak zatriumfowała i Manchester City ze zdradzonym Waynem Bridgem w składzie pokonał Chelsea ze zdradzieckim Johnem Terrym. W wymiarze sportowym - 4:2, a w wymiarze osobistym - uścisk dłoni, którego nie było:

Real idzie jak burza...

Pokonując i masakrując wszystko co się rusza i nie rusza. Po zatopieniu huraganowym gradem goli Żółtej Łodzi Podwodnej przyszła pora na zbombardowanie urokliwej Kanaryjskiej Wyspy. CD Tenerife - Real Madryt 5:1. Strzelał Gonzalo Higuain, strzelał Kaka, Strzelał Raul, a także Cristiano Ronaldo, co prawda "tylko" z karnego.

Tym samym Real traci do Barcelony już tylko 2 punkty i coraz głośniej szepcze się o tym, że losy Wszechświata czyli mistrzostwa Hiszpanii rozstrzygną się wiosną na Santiago Bernabeu....

... a Barcelona nieco spokojniej

Jeśli Barcelona jest w kryzysie, to my też chcemy mieć takie kryzysy: pierwsze miejsce w tabeli, zwycięstwo za zwycięstwem i słoneczne perspektywy w Lidze Mistrzów. A jednak, coś jest na rzeczy, że wygraną 2:1 nad Malagą odbieramy jako "skromną" i lekko rozczarowywującą.... Nie mówiąc już o niedawnych wydarzeniach w Stuttgarcie... No cóż, może być tylko ciekawiej, a podobno losy Wszechświata rozstrzygną się.... patrz punkt wyżej.

Ciachobójczy pojedynek w Bundeslidze

Czyli pojedynek dwóch, najpiękniejszych naszym zdaniem zespołów - Bayernu i HSV. Rozdarte i pełne napięcia oczekiwałyśmy na wynik tego spotkania, na szczęście jednak obyło się bez pogromów, a litościwy Franck Ribery zaserwował Hamburczykom zaledwie jednego gola.

Ufff.... Najlepiej by było jakby chłopcy po prostu wybiegli na boisko i wdzięczyli się do nas przez 90 minut. Ze szczególnym wskazaniem na Mladena Petricia.

Ekstraklasa powróciła!

I jak głosi pewna przedszkolna piosenka: "i po tym mozna od razu poznać, że wiosna jest tuż tuż" - tak drogie Panie, bo nie żadne pierwiosnki, przebiśniegi, bociany, czy złudne zwyżki temperatury, ale właśnie powrót naszej kochanej Ekstraklasy zwiastuje nadejście Nowych, Lepszych Czasów.

Ekstraklasa powróciła może i bez wielkiego huku i spektakularnych rozstrzygnięć, ale bardzo dobry mecz (dla fanek z Poznania) można było oglądać w Warszawie, a dwa gole zdobył Wasz ulubieniec - Robert Lewandowski , który prowadzi w klasyfikacji strzeleckiej z 11 bramkami. Wisła nieoczekiwanie, by nie rzec sensacyjnie przegrała z Bełchatowem , Legia nieoczekiwanie przegrywała z Cracovią, ale wzięła się w garść i wygrała , ale i tak najładniejszego gola kolejki - zdaniem ekspertów - strzelił ten pan.

A na zakończenie - bez większego związku przyczynowo - skutkowego, a li tylko dla uciechy estetycznej - dwaj panowie z brodą z Milanu, który znowu wygrywa - w tym tygodniu 3:1 z Atalantą:

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.