Adrian Mutu podpada komisji antydopingowej

Znowu. Tym razem w jego organizmie wykryto obecność sibutraminy, substancji stosowanej w specyfikach do...leczenia otyłości!    

Adrian Mutu, podpora Fiorentiny i główna gwiazda rumuńskiej reprezentacji, nie po raz pierwszy ma problemy z testami antydopingowymi. Nadal ciąży bowiem na nim kara wysokości 17 mln euro za używanie kokainy w czasach, kiedy jeszcze grał dla Chelsea (po incydencie z wykryciem narkotyku, Adrian został, jak pamiętany, z hukiem wyrzucony z londyńskiego klubu).

I tym razem jednak sprawa nie przedstawia się różowo, tym bardziej, że przyczyna użycia niedozwolonego leku anorektycznego (tak, tak, drogie Panie) wydaje się absolutnie niejasna nie tylko nam (czyżby Adrian z powrotem wpadał w szpony nałogu? Sibutramina jakoby daje efekty podobne do kokainy...) . A w połączeniu z renomą dopingowego recydywisty, ów występek gracza Violi może się okazać wykroczeniem bardzo poważnym, skutkującym, w najgorszym wypadku, zawieszeniem piłkarza aż na cztery lata. W praktyce oznaczałoby to prawdopodobnie zakończenie kariery 31-letniego (ale nadal cudnego) Mutu .

Trzymamy kciuki, żeby cała afera zakończyła się pomyślnie dla piłkarza, na przykład tak, jak niedawne zamieszanie z tego samego powodu wokół Fabio Cannavaro . Nie wyobrażamy sobie Fiorentiny bez niebywałej urody Mutu w składzie. Ba, mało powiedziane - nie wyobrażamy sobie wizualnej wersji futbolu bez tego pana! Tylko on mógł sprawić, że kiedykolwiek udało nam się skupić na meczu rumuńskiej reprezentacji. No bo przecież nie nasi piłkarze .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.