Walka o spodenki Cristiano - bezpośrednie starcie IV

Czwarty dzień potyczek. Mimo pogody za oknem, robi się bardzo cieplutko, bo teraz już bliżej końca niż początku konkursu.  

Tymczasem - kolejne trzy prace:

1. Historyjka ''Dziwny gust'' napisana przez kamili

Zdarzyło się to dawno, bardzo dawno - jakieś trzy dni temu :D

Dziwnym trafem samolot lecący z Hiszpanii do Włoch rozbił się w Polsce. Wpadł do rzeczki Nil płynącej przez moją miejscowość - Kolbuszowe. Słysząc wielki huk wybiegłam z domu i padłam... Miałam blisko do rzeki, ponieważ mieszkam prawie pod mostem. Podbiegłam i moimi śnieżno żółtymi zębami wyrwałam drzwi samolotu. Zobaczyłam stewardessę próbującą udzielić Dudkowi pierwszej pomocy. Zbliżyłam się i ujrzałam blask zębów, jasność żelu, kwiaty we włosach i przepoconą różową koszulkę - zrozumiałam, że to dawny CR7. Wtedy odezwał się we mnie instynkt lekarsko - zwierzęcy. Rzuciłam się na poszkodowanego i słysząc cieniutki głosik w głowie: ''Kamisia tylko ty możesz uratować mu życie. Zrób mu tracheotomię. '' pomyślałam, że to jakaś bzdura. Chwyciłam Ronaldo za rękę i razem poszliśmy pochodzić wkoło rynku. Nagle Cristiano przemówił: ''Tak, bardzo spodobało mi się to jak go zostawiłaś. Twój egoizm mnie urzeka. Bądź tylko moja, przynajmniej dzisiaj, no do póki nie wrócę do moich pięknych dziewczyn''. Zapytałam: ''Czy one są piękniejsze ode mnie?''. Na to on: ''No i o wiele.''. Po chwili zapytałam się: ''Ale nie zakochasz się we mnie?''. On popatrzył się na mnie i wybuchnął śmiechem.

Po kilkunastu minutach chodzenia w kółko, zobaczyłam moją nauczycielkę od matmy.

On widząc jej potargane, kręcone włosy i 1m 50cm wzrostu, przy 70 kg wagi zakochał się w niej i to z wzajemnością. Puścił moją rękę i zaczął biec w jej stronę. Jadzia zrobiła to samo, ale biegnąc potknęła się o psią kupę i wpadła w jego ramiona. Złapała go za policzki i namiętnie pocałowała. Ja widząc to, podbiegłam i zerwałam z niej sukienkę. Zdziwiłam się, bo ujrzałam ciało super modelki, a nie 50-latki. Odchodząc pomyślałam, że na zawsze znienawidzę piłkę nożną i matematykę.

KONIEC

2. Coleen

3. ''Z pamiętnika zdesperowanej fanki'' - Like An Angel

29.11.2009r. godz. 21:39 , Santiago Bernabeu

Czekałam na ten dzień całe życie. No dobra, może nie tak znowu całe, ale przynajmniej od 5 lat, 5 miesięcy, 29 dni, 23 godzin, 17 minut i 41 sekund, czyli od momentu kiedy Cristiano Ronaldo na Euro 2004 w półfinałowym meczu z Holandią ściągnął koszulkę....i pokazał najpiękniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam - swoją klatę. Już wtedy, tamtego pamiętnego dnia, ze łzami wzruszenia w oczach postanowiłam, że jako ta osoba z naszej dwójki będąca zdecydowanie w lepszej sytuacji (ja już wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni, on jeszcze(!) nie) muszę wziąć los naszego związku w swoje ręce. Plan był taki: zarobię kupę forsy, odpicuję się, pojadę do Madrytu, wyznam mu swoją dozgonną miłość, na co on odpowie coś w stylu "Czekałem na ciebie całe życie! Jesteś boska, wyjdziesz za mnie ?").

Co prawda trochę czasu mi to zajęło, ale... co tu dużo mówić, efekty są oszałamiające, jak tylko mnie zobaczy spodenki z miejsca mu spadną. Powiększyłam sobie biust o trzy rozmiary (a la Nereida), zafarbowałam włosy na najbardziej platynowy z platynowych blondów (Paris), ukończyłam kurs ukraińskiego (Alyona Haynes), wzięłam udział w szkolnych wyborach miss (Letizia Filippi), a na dzisiejszy wyjątkowy dzień założyłam welurowy dresik (CrisMama). Teraz jednak przede mną ta trudniejsza część planu: siedzę właśnie na Santiago Bernabeu podczas meczu Realu i czuje lekką tremę - za chwilę facet mojego życia (a może raczej klata?) wyzna mi miłość i oświadczy się. Tymczasem mecz trwa już od jakiś kilkudziesięciu minut, a ja za każdym razem, gdy mój Cris podbiega do linii bocznej dostaję palpitacji serca, kolana zaś mam jak z waty i żeby nie upaść zmuszona jestem podtrzymywać się lekko otyłego madridisty z lewej.

Kiedy jednak po podbramkowej akcji "Królewskich" piłka zostaje wybita poza linię i podchodzi do rogu boiska, układa piłkę, mówię sobie w duchu: "To ten moment, teraz już, dawaj kochana". Nabieram głęboko powietrze w płuca i zaczynam :

- Jesteś miłością mojego życia, twoja klata to najpiękniejszą rzecz na świecie, nażelowane włosy, to istne dzieło sztuki, uśmiech zapiera dech w piersiach, za te boskie czekoladowe oczy mogłabym zabić, nie ma nic piękniejszego, cudowniejszego, lepszego, bardziej idealnego niż ty! - kończę łapiąc wreszcie oddech i zamierając w nieznośnym oczekiwaniu.

On jednak nawet nie zaszczyciwszy mnie jednym spojrzeniem, staje w rozkroku przygotowując się do wykonania rzutu rożnego, bierze rozbieg, uderza piłkę (która idealnie wpada do bramki, a na stadionie rozbrzmiewa gromkie "GOOOOOL !) i w momencie kiedy już straciłam jakąkolwiek nadzieję, odwraca się, i ze swoim firmowym uśmiechem na twarzy, mówi:

- Wiem, maleńka.

Najbardziej podoba mi się praca...
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.