Dwa tygodnie po zaplanowanym terminie, a zatem, jak przypuszczamy, za sprawą ingerencji lekarzy, na świat przyszedł maleńki Kai Wayne Rooney. Cały i zdrowy, choć niezbyt kwapiący się do ujrzenia rodziców na własne oczy.
Przy porodzie uczestniczył podobno sam słynny tatuś, który nie opuszczał wezgłowia małżonki ani na chwileczkę. W chwili, gdy podano mu synka, choć trudno w to uwierzyć, oczy Wayne'a podobno zaszły łzami.
A my już nie możemy doczekać się widoku maleńkiego potomka Wayne'a.Tych zaniepokojonych faktem, czy aby mały nie będzie przypominał niezbyt urokliwego tatusia, uspokajamy, że póki co, strachu nie ma. Wszystkie maleństwa są śliczne, niezależnie od fizjonomii rodzica. A może mały będzie miał to szczęście, że wrodzi się do mamy?
Tak czy inaczej - gratulujemy i cieszymy się, że wszystko poszło jak najlepiej.Diabelska dynastia rośnie w siłę.
olalla