Jeśli mieszkacie w pobliżu miejsca, gdzie Argentyna pokonała wczoraj Peru jest to całkiem możliwe. Niewykluczone też, że do wczesnych godzin poniedziałkowych świętowali podopieczni boskiego Diego z Martinem na czele swoje wielkiej wagi zwycięstwo, przedłużające ich szanse na udział w przyszłorocznych mistrzostwach świata. Udział, bez którego - dodajmy - nie wyobrażamy sobie właściwie tej imprezy.
Niewiele jednak brakowało, a oglądałybyśmy zupełnie inne sceny, na przykład walącego głową w ziemię Messiego, albo zamieszki na stadionie w Buenos Aires. Choć bowiem biancocelesti prowadzili od początku drugiej połowy, to w 90. minucie do wyrównania doprowadził nasz dobry ligowy znajomy Hernan Rengifo . Dziennikarze sportowi ze starej, dobrej, klasycznej szkoły zwykli w takich sytuacjach pisać "cały stadion zamarł" - więc i my posłużymy się tą zgrabną (acz nie do końca zgodną z prawdą) formułą. I wtedy stało się to:
I jeszcze raz przeanalizujmy całą sytuację kadr po kadrze:
Czyż nie piękne?