Trochę cienia na całą sprawę rzuca fakt, że towarzysząca Stevenowi owej pamiętnej nocy piątka kolegów, chórem przyznała się do zarzucanych im czynów i tylko Gerrard uniknął plamy na honorze. Pozostaje wierzyć, że koledzy po prostu bronili podstępem napadniętego piłkarza. Nawet jeśli nieco agresywne zachowanie, uchwycone przez kamerę CCTV wskazywałoby na coś innego:
Ale Ciacha nie od tego, by ganić lub oceniać. Krewkie, impulsywne zachowania mogą zdarzyć się każdemu, a my cieszymy się, że żadna odsiadka nie przeszkodzi jednak ikonie drużyny ''The Reds'' w wykonywaniu obowiązków i niesieniu radości milionom. Tym bardziej, że klub z Anfield Road ma teraz masę innych problemów .
A to pomarszczone czółko Gerrarda i pieskie, zaufane budzące spojrzenie, mogą przecież tylko świadczyć na jego korzyść. Nie dziwimy się decyzji sędziego.
olalla