Małżeństwo Jose Mourinho się rozpadnie?

Tak przynajmniej donoszą portugalskie media. A my przekazujemy nowinę Wam, w zakłopotaniu nie wiedząc, czy nazwać ją radosną, czy hiobową.  

Jose Mourinho był dla nas zawsze tak boski, tak posągowy, tak Specjalny, że w zasadzie nigdy przez myśl nam nie przeszło, że mogłybyśmy z nim...no wiecie....Dobrze, może raz, patrząc na to zdjęcie .  Ale właściwie to pogodziłyśmy się z faktem, ze jest półbogiem poza zasięgiem zwykłych śmiertelniczek, przybyszem z lepszego świata, Speszial Łanem miłowanym przez nas uczuciem równie stałym i niezmiennym, jak i czystym. Wiedziałyśmy, owszem, że ma jakąś żonę, lecz nigdy nie zastanawiałyśmy się jakoś specjalnie, kim jest ta szczęśliwa kobieta, przypisując jej niemal równie boskie atuty, a przez to czyniąc nieszkodliwą. Nigdy nie epatowała nas swoimi nowymi tipsami, torebkami od Gucciego, powiększonym biustem czy odessanym tłuszczem, więc prawie zapomniałyśmy o jej istnieniu.

Aż ona przypomniała nam o sobie w spektakularny sposób. Jak donosi portugalski dziennik "Correio de Manha" po 20 latach małżeństwa z najspeszialniejszym mężczyzną globu zdecydowała się na rozwód. Przyczyną ma być skok w bok Jose z jakąś tajemniczą kobietą, który miał zdarzyć się we Włoszech. Pani Mourinho podobno skontaktowała się już z prawnikami, aby omówić szczegóły podziału majątku, a pan Mourinho zgodził się na to i zdecydował się nie oponować. Zdaje się, iż tajemnicza Włoszka była tylko kroplą przepełniającą kielich goryczy, bowiem dwa lata temu, świat obiegły plotki o romansie Speszial Łana z niejaką Elsą Sousa. Podobno mieszkali razem (a znajomi brali ją za prawdziwą panią Mourinho), Jose nazywała ją swoją księżniczką i, jak zeznaje przyjaciel Elsy - robili ''to'' godzinami przy muzyce Stinga. Stop!!! Czujemy się jakbyśmy podglądały rodziców, to jest niesmaczne i nie chcemy nic o tym wiedzieć. Jeśli Wy chcecie, zajrzyjcie tutaj .

Dawno nie byłyśmy aż tak skonfundowane (co najmniej od czasów zdjęć Messiego w bieliźnie). A Wy, co o tym wszystkim sądzicie?

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.