Kogo nie lubi Roger Federer?

Czy to możliwe, żeby ten słynący z wzorowych stosunków z bliźnimi i nienagannego absolutnie wszystkiego Szwajcar, miał z kimś na pieńku? A jednak.  

Okazuje się, że Federer w tenisowym światku ma wroga w osobie słynącego z krnąbrnej duszy i jeszcze krnąbrniejszych włosów, ciężkiego charakteru oraz ciętej riposty - stąd druga strona takich animozji dziwić raczej nie może- Andym Murray'u. Szkot poskarżył się jednemu z brytyjskich brukowców, że Federer zupełnie go nie szanuje i wcale się z tym nie kryje. Andy twierdzi, że po przegranej z nim Roger nigdy nie może powstrzymać się od złośliwego komentarza i zawsze przyczyny swojej porażki upatruje nie w swojej słabości, a w stylu gry Szkota (w zbyt defensywnej, wymuszającej błędy i frustrującej rywala taktyce).  

A Andy, jak to Andy, zamiast załagodzić ten domniemany konflikt, jeszcze go nakręca. Nie dość, że stwierdza, że skoro taki styl gry irytuje Federera, to znaczy, że przynosi efekty i wcale nie zamierza z niego rezygnować, to prowokacyjnie wyznaje, że najlepiej grającym na trawie tenisistą w historii nie jest wcale, jak uważa wiele specjalistów, Roger właśnie, a Pete Sampras.

No cóż, zadziorny Andy też pewnie nie jest w tym wszystkim bez winy. Tak czy inaczej, rozpoczynający się już dosłownie za moment Wimbledon zapowiada się jeszcze ciekawiej. Może by tak wylać panom kisiel na kort?

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Agora SA