Nie rozpaczamy zbytnio, bo - przy zachowaniu całkowitego obiektywizmu, co jest u nas akurat dość rzadkie - faktycznie wygrali lepsi, a poza tym mamy przeczucie, że najlepsze czasy Gortata jeszcze przed nim. Nie znaczy to, że w tegorocznych rozgrywkach Polak radził sobie źle, mamy jednak nadzieję, że jego grę doceni się powszechnie jeszcze bardziej. W przyszłych sezonach liczymy na większą liczbę minut naszego krajana na parkietach (z punktu widzenia atrakcyjności spektaklu, miło by było, gdyby były to parkiety amerykańskie) i najlepiej zmianę statusu z rezerwowego na podstawowego gracza.
Wówczas potencjalne mistrzostwo smakowałoby jeszcze lepiej.
olalla