Puchar Konfederacji - dzień pierwszy: Hiszpanie miażdżą

Bez litości, bez mrugnięcia okiem. Trzydziesty trzeci z rzędu zwycięski mecz Hiszpanów. W rolach głównych oczywiście panowie Torres, Fabregas i Villa. Jak oni to robią?   

Przychodzi nam do głowy kilka odpowiedzi: a) są nadludźmi b) biorą coś c) czytają Ciacha i wiedzą, że ich uwielbiamy, dlatego tym bardziej starają się dobrze wypaść d) nie obchodzi nas to, oni po prostu są boscy.

Mecz z Nową Zelandią był niczym innym, jak rzezią niewiniątek. W roli Heroda - Fernando Jose Sanz Torres, który zaaplikował rywalom najklasyczniejszego z klasycznych hat-tricka, zaczynając już w 6.minucie...

Link:

...kontynuując w 14...

Link:

...a dopełniając dzieła zaledwie 180 sekund później:

Link:

To, że Torres dopełnił dzieła, nie oznaczało jednak, iż Hiszpanie skończyli swoją zabawę. Do przerwy wynik na 4:0 podwyższył nie kto inny, jak Cesc Fabregas, a po przerwie na 5:0 ustalił David Villa. Ole!

Z kronikarskiego obowiązku dodamy, że drugi (a właściwie pierwszy) mecz grupy A, pomiędzy RPA a Irakiem odbył się. To w zasadzie wszystko co mamy na ten temat do powiedzenia.

Jeśli jednak znęcanie się nad słabszymi i radosny, gorący, hiszpański futbol Was nie bawią, to zapraszamy na mecze grupy B.

Dziś starcie finezyjnej, włoskiej myśli szkoleniowej (udało nam się dotrzeć do szkiców taktycznych z przedmeczowej odprawy, wyglądają tak ) z amerykańskim charakterem i zawziętością. Włosi odmłodzeni (Santon, Gamberini), Amerykanie bez kilku kluczowych zawodników, ale i tak ostrzymy sobie pazurki na wielkie widowisko. Przy okazji ostatniego spotkania obu ekip, pazurki pokazał De Rossi , za co jemu z kolei czerwoną kartkę pokazał sędzia, a mecz skończył się remisem. Co było potem...wszystkie pamiętamy. Jak będzie teraz? Na pewno ładnie, gwarantuje to już sama obecność Azzurrich na boisku.

Wcześniej zaś Brazylia zmierzy się z Egiptem i tutaj też pachnie nam pogromem. Canarinhos są w świetnej formie i choć wciąż nie możemy wybaczyć Kace odejścia do Realu, to chyba właśnie za graczy z kraju kawy będziemy ściskać swoje piękne kciuki. A skoro już o kciukach mowa, to przecież niczym zapowiedź bramki strzelonej przez Robinho.

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.