Nie obyło się, oczywiście, bez pomocy mentora i nauczyciela - Jose Mourinho, który podobno jako pierwszy zwrócił uwagę na zagrożenia, w których sidła zaczął już wpadać młodziutki Davide. Jak łatwo więc stwierdzić, to dzięki nieskończonej mądrości wspaniałego "De Speszial Łana" młodzieniec opamiętał się w porę.
I co zauważył? Oto po siedemnastu zaledwie występach w składzie Nerazzurich zdał sobie sprawę, że wokół niego zaczęły kręcić się roje dziewcząt, pojawiających się zawsze tam, gdzie swoje kroki kieruje śliczny Davide. - One sa wszędzie. Ale ja postanowiłem trzymać się z bliskimi przyjaciółmi z dzieciństwa - opowiada Santon. - Bardzo łatwo może przewrócić ci się w głowie. Zacząłem inaczej się ubierać, miałem inny stosunek do otoczenia i wszystko to zaczęło się nawarstwiać. Za dużo imprezowałem. On [Mourinho] zauważył to i w pewnym momencie posadził mnie na ławce.- dodawał pełen wdzięczności wychowanek Jose.
Zawsze wiedziałyśmy, że Portugalczyk to skarbnica życiowego doświadczenia, wspaniały trener, charyzmatyczna osobowość i ktoś po prostu specjalny. Dzisiaj do tych cech dodamy również przenikliwość Sherlocka Holmesa (pamiętajcie: cichy+impreza+fochy=przewrócenie w głowie) oraz talenta pedagogiczne. Dzięki nim Santon będzie miał szansę dojść do czegoś wielkiego w niedalekiej przyszłości.
Bo do statusu naszego potencjalnego ciasteczka już doszedł. Zdjęcie numer dwa - klasa sama w sobie, pójście w ślady najlepszych .