Luis Figo kończy karierę!

To już pewne - czy ma ktoś chusteczkę?   

Luis Figo jeszcze kilka lat temu był jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, ikoną niemal niezmąconej żelem czystej portugalskiej urody i symbolem tego, że w futbolu niemożliwe nie istnieje. Która z Was, drogie Czytelniczki, nie pamięta, jak w barwach "Dumy Katalonii" podbijał piłkarski świat ? Albo jak całkowicie nim wstrząsnął przenosząc się do Realu Madryt? A przypominacie sobie, jak brylował na Euro 2004, a później na Mistrzostwach Świata i jak pomógł Portugalczykom zajść tak daleko? Kojarzycie, jak wielkim wielbicielem pomeczowej wymiany koszulek był ten zawodnik? Nam samym wydaje się, jakby to jeszcze wczoraj miękły nam kolana i brakowało tchu na widok jego torsu. Jednak czas biegnie znacznie szybciej niż przemija uroda Luisa i choć od miesięcy wiedziałyśmy, że ten moment musi nieuchronnie nadejść, to dziś i tak jesteśmy pogrążone w żalu i rozpaczy.

Otóż, w czasie gdy wszyscy jego koledzy z drużyny świętowali zdobycie kolejnego mistrzostwa Włoch, Portugalczykowi zebrało się na wyznania i postanowił oficjalnie ogłosić od dawna zapowiadane odwieszenie butów na kołek. - Po raz pierwszy zostałem mistrzem nie grając. Uważam, że to jest dla mnie najlepszy moment, aby zakończyć karierę - oznajmił. A to oznacza tylko jedno" pozostały nam tylko dwa mecze (praktycznie jakieś kilkanaście minut, biorąc pod uwagę to, że ostatnio dogrywa tylko końcówki), by podziwiać Figo w akcji. A Ciacha w tej całej sytuacji czują się co najmniej zagubione i rozdarte. Bo niby całkowicie się zgadzamy z piłkarzem i pod jego stwierdzeniem: - Nie będę już grał na najwyższym poziomie. Dlatego nie zaakceptuję żadnej oferty - podpisujemy się obiema rękami. Z bólem serca patrzyłyśmy na jego ostatnie, raczej mało eleganckie podrygi na murawie, których "grą na najwyższym poziomie" na pewno byśmy nie nazwały. Dziś jednak kręci nam się łezka w oku, zbyt dobrze pamiętamy te chwile... 

A jeszcze lepiej te:

Pozostała nam jeszcze jedna iskierka nadziei, którą podtrzymać mogą na przykład włodarze z L.A. Galaxy lub innego egzotycznego klubu. Luis Figo oświadczył, że jeżeli ma jeszcze w piłkę zagrać, to w grę wchodzą tylko i wyłącznie kluby z poza Europy. Jednak jako że i on sam doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej obecnej formy, dodaje, że jest to bardzo mało prawdopodobne. 

I choć nam jest równie przykro, jak samemu Luisowi rozstającemu się z piłką, to zapewniamy go, że Ciacha nigdy Portugalczyka nie zapomną i może "odejść w spokoju", wszak, jak na legendę przystało, pozostawił po sobie bezcenną pamiątkę dla potomnych.  

Marina

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.