Bendtner przeprasza za swoje zachowanie

Zagadkowy posiadacz gatek od Armaniego głośno wyraża gorzki żal za grzechy.  

- Uwielbiam ten klub, a wczoraj byłem tak straszliwie zawiedziony przegraną z Manchesterem - mówił w wydanym przez siebie świadczeniu duński gracz Kanonierów, wyjaśniając przyczyny braku przytomności umysłu w momencie, gdy totalnie pijanego i z opuszczonymi do kolan spodniami wyprowadzono go z jednego z londyńskich lokali. - Może i jestem młody, ale moje czyny wynikają z błędnej oceny sytuacji [czyżby piłkarz pomylił zaplecze pracownicze z toaletą, a butelkę najdroższego wina z pisuarem? - przyp. red.] i prawdziwie ich żałuję. Chcę przeprosić klub i fanów za zawiedzenie pokładanego we mnie zaufania. Nie mogę zmienić przeszłości ale będę się uczył na błędach - obiecywał piłkarz w swoim oświadczeniu. I dodawał: - Dotarcie do finału Ligi Mistrzów jest jednym z moich największych marzeń, a odpadnięcie z rozgrywek było olbrzymim ciosem. Jednakże bez względu na to, jak silnie odczułem zawód, nie tłumaczy to mojego zachowania później tego wieczora.

Ciacha są zdania, że Bendtner nie powinien sobie zbyt wiele wyrzucać. Po pierwsze, nie on pierwszy ze sportowego grona popisał się niechlubnym wyczynem po pijaku, a przecież nikt jakoś do tej pory nie miał ochoty składać oświadczeń z przeprosinami (a przynajmniej nic nam nie wiadomo, by Cristiano Ronaldo przeprosił za prostytutki, a Brazylijczycy za nieustającą fiestę). Po drugie, innym zdarzają się albo gorsze rzeczy, albo częściej, albo gorsze i częściej . A po trzecie - Nicklas, my już dawno ci wybaczyłyśmy, wystarczyło jedno spojrzenie twoich błękitnych oczu i jedno zdjęcie koszulki .

olalla

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.