Fernando Torres jak ballerina

Tak próbują nam chyba przedstawić najbardziej boskiego z wszystkich boskich Hiszpanów ludzie odpowiadający  za ten wywiad. A jest za co odpowiadać - poziom słodyczy i uroku sięga zenitu co najmniej siedem razem na sekundę.  

Jak on cudownie wytrzeszcza swoje wielkie, brązowe oczęta cocker-spaniela przy każdej odpowiedzi!  Z jakim zacięciem i przekonaniem mówi o szacunku, jaki żywi do "Ste-biego"! Z jakim upodobaniem używa słówka "striker" (napastnik - przyp.red.)! A jego angielski jest prawie w stu procentach zrozumiały! Brawo!

W całym tym wideo zachwytu nie czujemy jedynie w reakcji na dwie rzeczy - rzeczoną ballerinę (po co ona tam i dlaczego - pozostanie wieczną zagadka) oraz obsesyjne dotykanie tlenionych kłaczków przez Torresa. Ale cóż, każdy ma swoje irytujące otoczenie nawyki, nawet taki ideał jak Nando.

olalla

Więcej o:
Copyright © Agora SA