Lewis Hamilton - ciacho na emeryturze?

Być może już niebawem - przynajmniej tak odgraża się jeszcze aktualny mistrz świata.   

Usłyszawszy tą wiadomość doszłyśmy do wniosku, że Lewis najzwyczajniej chce po raz kolejny przejść do historii - najpierw został najmłodszym mistrzem świata w F1, teraz, najwyraźniej mając świadomość, że nie uda mu się zostać najmłodszym dwukrotnym mistrzem świata, postanowił zostać przynajmniej najmłodszym, emerytowanym mistrzem świata. Nie ukrywamy, że wiadomość owa zmartwiła nas to ogromnie - bo czyżby oznaczać to miało F1 bez Hamiltona (i bez Nicole)? Niestety (czy też stety) wygląda na to, że tak się stanie. Jak ustaliłyśmy w toku dziennikarskiego śledztwa, winowajców jest dwóch - pierwszy to bolid Lewisa, drugi - kierownictwo McLarena. Bolid, jak wiemy, w tym sezonie nie sprawuje się najlepiej, kierownictwo jeszcze gorzej - do tego stopnia, że zmusiło Hamiltona do składania fałszywych zeznań, przez co nieborak stracił podczas GP Australii pierwsze podium. Drugi to rodak Lewisa - Jenson Button, który podstępnie próbuje odebrać mu nie tylko puchar, ale i miłość milionów Brytyjczyków. A tego, rzecz jasna, Lewis znieść już nie może. Zagroził zatem, że zabierze swoje zabawki i odejdzie do innej piaskownicy, innymi słowy, że odejdzie z F1. Dokąd - niestety nie wiemy.

Ciacha oczywiście nie bardzo wierzą w obietnice Hamiltona, pragnąc jednak pocieszyć pogrążonego w odmętach rozpaczy Lewisa przypominamy, że Kubicy, jak dotychczas, idzie jeszcze gorzej, a przecież wszyscy wiemy, że w tym sezonie zostanie mistrzem świata. Może więc nie wszystko stracone i jest jeszcze nadzieja dla Hamiltona?

bint

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.