Nie ma co ukrywać, że bolidy McLarena nie spisują się tak dobrze jak w minionym sezonie i bynajmniej nie zmienia tego nawet fakt, że w GP Australii Lewis zajął trzecie miejsce (nota bene, zdobyte podstępem ) - większa bowiem zasługa w tym szczęścia niż jego bolidu. Nie ma co się jednak Brytyjczyk martwić nowinkami technicznymi innych teamów i nawet żadne podwójne dyfuzory, którymi dysponują obecnie najlepsze zespoły, mu nie straszne - Hamilton będzie miał bowiem wsparcie na całkiem innym poziomie (swoja drogą też podwójne) - oto na ratunek ruszają Britney Spears i Nicole Scherzinger. Obie panie, które póki co objeżdżają świat z własnym cyrkiem, zdecydowały się bowiem dołączyć - podczas GP Bahrajnu - do cyrku F1. Oczywiście ogromna w tym zasługa Nicole, która swą miłością do F1 zaraziła również Britney, skądinąd nie od dziś znaną miłośniczkę sportu. W napiętym grafiku swojej trasy koncertowej gwiazdka pop znalazła zatem trzy dni wolnego i postanowiła wykorzystać je na wsparcie, znajdującego się w trudnej sytuacji, brytyjskiego kierowcy. I choć Britney, wraz z supportującą ją Nicole, miałyby mały kłopot, by po ostatnim koncercie - granym 25 kwietnia w Las Vegas - zdążyć na GP Bahrajnu, które odbędzie się 26 kwietnia, to szczęśliwie z pomocą przyszła im panująca w Bahrajnie rodzina królewska, która oddała do ich dyspozycji swój odrzutowiec.
Nic to jednak, bo choćby Hamilton ściągnął do swojego garażu i samą Madonnę, to i tak nie uda mu się wygrać z Robertem - szczególnie jeśli będzie nieumiejętnie oszukiwał, kręcił i lawirował . A nasz kierowca, bądź co bądź, mimo iż również nie posiada podwójnego dyfuzora, to przecież ma nas, a to znacznie, znacznie więcej...
bint