Ulubiony skoczek narciarski wybrany!

A przy okazji jego wyboru dokonałyście rzeczy wyjątkowej - dzięki Wam na podium znalazło się aż dwóch Polaków. A kogo jeszcze obdarowałyście swoimi względami? O tym poniżej.   

W starciu patriotyzm, wąs i  sentymenty kontra młodość i uroda górą okazały się te pierwsze. Nie owijając w bawełnę, najwięcej głosów zebrał Adam Małysz. Być może w tryumfie tym spory udział miał sposób, w jaki sformułowałyśmy kwestie do Waszego rozstrzygnięcia, pytając o skoczka ulubionego a nie najurodziwszego, ale bynajmniej zwycięstwa deprecjonować nie zamierzamy, bo do orła z Wisły żywimy gorącą sympatię i  szacunek. Wyższość Polaka uznać musiał murowany, wydawać by się mogło, faworyt - Gregor Schlierenzauer, gromadząc 20% głosów, choć przewaga zwycięzcy w ostatecznym rozrachunku powalająca nie była i sięgnęła zaledwie 2%. Czołową trójkę, jak już wspomniałyśmy, zamknął drugi Polak w zestawieniu, Kamil Stoch, z 11-procentową proporcją wskazań.

Prawdziwa walka rozpętała się jednak za plecami zwycięskiej trójki, gdzie pretendenci do końca szli niemalże równiutko, łeb w łeb, a poszczególne pozycje decydowały się w dosłownie kilku głosach. Na czoło peletonu udało się ostatecznie wysunąć czwórce zawodników: tuż za podium z 8% głosów znalazł się Bjoern Einar Romoeren, procent i pozycję niżej uplasowali się Simon Amman i Wolfgang Loitzl, a tuż za nimi, a więc na siódmym miejscu, wylądował Martin Schmitt.

W kategorii "ktoś inny" dałyście z kolei upust swojej skandynawskiej słabości, którą doskonale rozumiemy, a wręcz podzielamy, dopominając się o  Toma Hilde i Ville Larinto, jednak jej prawdziwym królem okazał się być Andreas Kofler - to o jego obecność w zestawieniu dało się słyszeć najdonośniejszy Wasz głos wołającego na pustyni. Pozostając przy biblijnych porównaniach, posypujemy głowy popiołem, przyznając się do braku konsekwencji, bo tak na dobrą sprawę, połowa skoczków w plebiscycie znalazła się tam raczej za ładne oczy niż sezonowe zasługi.

Wszystko już zatem jasne, zwycięzcom gratulujemy, Polakom życzymy wielkiej formy, Gregorowi szybkiego powrotu do zdrowia po okropnej kontuzji doznanej przezeń tuż po zakończeniu tegorocznych zmagań (to się nazywa pech!), a Wam i sobie cierpliwości w oczekiwaniu na nowy sezon. Póki co cieszmy się wiosną, słońcem i Formułą, alleluja.

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.