Z cyklu - trener też ciacho: Markus Babbel

Z pokorą przyznajemy, że zarówno cykl trenerski, jak i niemiecka piłka były ostatnio na naszych łamach w pewnym zapomnieniu. Jeśli słyszycie ten głuchy odgłos - to my bijemy się w piersi i śpieszymy za jednym zamachem nadrobić tę karygodną zaległość. Dziewczyny - przed Wami najgorętsze ciacho Bundesligi Markus Babbel.   

Na hasło Markus wciąż jeszcze staje nam przed oczami przystojny obrońca w czerwonym trykocie Liverpoolu i ciągle nie możemy się pogodzić z jego brakiem w szeregach "The Reds". Jednak jak wiadomo przejście na ławkę trenerską to przejście jeśli nie na wyższy poziom, to w inny wymiar ciachowatości, a więc widok Markusa paradującego w garniturach i szaliczkach rekompensuje nam jego brak na boisku.

Markus przyszedł na świat 8 września 1972 roku w Monachium i tam właśnie, w zespole Bayernu stawiał pierwsze kroki w swojej piłkarskiej karierze. Następnie przeniósł się na północ Niemiec, a konkretnie do Hamburga, by po dwóch latach znów powrócić w rodzinne strony i zostać legendą Bayernu - sto siedemdziesiąt występów i dziewięć goli to jego dorobek w barwach bawarskiego klubu. Potem przyszedł czas na Liverpool, gdzie Babbel natychmiast zjednał sobie serca fanów, trenerów i działaczy i walnie przyczynił się do zdobycia przez "The Reds" Pucharu UEFA w 2001 roku. Dla niego był to już drugi Puchar w karierze, gdyż w 1996 sięgnął po takie trofeum z Bayernem. W tym samym 2001 Liverpool wygrał jeszcze Superpuchar Europy i Tarczę Dobroczynności - wszystko przy znaczącym udziale Babbela. Był uwielbiany w Anfield Road (czemu się wcale nie dziwimy) - kiedy w 2006 roku przeprowadzono plebiscyt " One Hunderd Players Who Shook The Kop " ("Stu graczy, którzy wstrząsnęli Kopem) Markus zajął w nim 56 miejsce (The Kop to oczywiście trybuna, na której gromadzą się najbardziej zagorzali fani Liverpoolu. Nawiasem mówiąc zobaczcie kto jest na pozycji nr 36).

Oprócz triumfów na arenie klubowej Markus święcił też triumfy w reprezentacji Niemiec - by wspomnieć chociaż zwycięstwo Niemiec w Mistrzostwach Europy w 1996 roku i występy na Mundialu 1998 i Euro 2000. W trakcie eliminacji do Mistrzostw Świata, tuż przed meczem z Armenią, Markus dowiedział się, iż właśnie został tatą - jego żona Sandra powiła synka Yannicka. Wcześniej Markus miał z nią jeszcze córkę Pię, ale w jego życiu prywatnym również nie brakowało zawirowań - obecnie ma drugą żonę, a z nią kolejną dwójkę córek - Giulię i Siennę.

Niestety, przez cały sezon 2001/2002 Markus zmagał się z ciężką, rzadką chorobą - syndromem Guillain - Barre'a . W walce z nią wykazał się ogromną siłą charakteru i po ciężkiej rehabilitacji powrócił do gry.

Karierę kończył jednak nie tak jak sobie wymarzył na Anfield, ale w rodzinnym kraju, w VfB Stuttgart, którego teraz jest trenerem. Mimo braku profesjonalnej licencji trenerskiej, w roli szkoleniowca sprawdza się wyśmienicie i na wiosnę poprowadził Stuttgart do pięciu zwycięstw, dwóch remisów i tylko jednej porażki. Niestety decyzją władz Deutsche Fussball Bund, z powodu braku wspomnianej licencji może trenować Stuttgart tylko do końca sezonu. Po raz kolejny sprawdza się zatem prawda: śpieszmy się kochać ciacha, tak szybko odchodzą. Kibice Stuttgartu są zresztą podobnego zdania:

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.