Reprezentacja Polski pod specjalnym nadzorem

Czyli robi się gorąco przed meczem Polska - Irlandia.   

I bynajmniej nie chodzi tutaj o zbliżającą się wiosnę, o której i tak nie ma zresztą co nawet marzyć, bo najwyraźniej zabalowała gdzieś po drodze i wcale nie zamierza nas odwiedzić, ale o sprawy dużo większej wagi - czyli o życie i zdrowie naszych piłkarzy. Wprawdzie dźwięk pierwszych werbli ogłaszających zbliżającą się wojnę był dość nieśmiały i - bijąc się dziś w piersi - przyznać musimy, że same nie bardzo dawałyśmy wiarę w zagrożenie, które czyhało na Boruca , to okazuje się, że niebezpieczeństwo jest całkiem realne i dotyczy całej naszej reprezentacji narodowej. Niestety, z racji swojej prowokującej natury oraz uwikłania w konflikt protestancko-katolicki Celticu, najbardziej narażony jest Artur Boruc, o czym przekonał się zresztą w minioną niedzielę, kiedy to niezidentyfikowani sprawcy wybili cegłami okno w jego posiadłości. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale sytuacja ta na tyle zaniepokoiła PZPN (i tak czujny po ostatnich zamachach w Irlandii), że zdecydował się na podjęcie pewnych kroków (jak nigdy). Dla naszej kadry wynajęto zatem hotel z dala od centrum Belfastu, w którym rozgrywany będzie mecz oraz "całkowicie odizolowano skrzydło hotelu", w którym zamieszka Reprezentacja. Dodatkowo, co zresztą uprzednio proponowałyśmy, PZPN zamierza wynająć ochroniarzy, którzy będą strzec bezpieczeństwa naszych piłkarzy.

I choć oczywiście wcale nam nie do śmiechu, bo przecież zdrowie i dobre samopoczucie naszych piłkarzy ważniejsze jest niż wszystko inne, to jednak bardziej niż całego tego zamieszania obawiamy się nadszarpniętych ostatnimi wydarzeniami nerwów Artura Boruca. Bo co będzie jeśli  korzystając ze sposobności nasz bramkarz postanowi wziąć odwet za swoje szyby?

bint

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.