Kiedy prawie rok temu, Janne drżącym głosem i ze łzami w oczach ogłosił zakończenie swojej pięknej i długoletniej kariery sportowej, łzy napłynęły i do naszych oczu, wiedziałyśmy bowiem, że bez Fina skoki narciarskie nigdy już nie będą takie same. Że dyscyplina ta straci nie tylko wielkiego, charyzmatycznego mistrza o wyrafinowanym poczuciu humoru (który złośliwcy nazywali jego brakiem), ale też ciacho z prawdziwego zdarzenia, któremu obecnie w skokach panujący mogą co najwyżej czyścić gogle. Fin jako przyczynę rezygnacji podawał brak motywacji, choć nieoficjalnie mówiło się o tym, że decyzje taką bardzo mocno lobbowała małżonka skoczka, która dość miała już ciągłej nieobecności męża w domu. Janne jednak siedzeniem w domu po prostu się znudził i zatęsknił za startami. Motywacja również wróciła, bo skoczek mówi już otwarcie o medalu w zbliżających się Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver Błogosławieństwo Ciach Fin ma jak w garści.
Swoją zaskakującą, ale jakże nas radującą decyzję, ogłosił on w jednej z fińskich telewizji. Filmik dokumentujący to zdarzenie zamieszczamy, ale jako że tak się składa, że na lekcjach fińskiego w szkole urywałyśmy, by oglądać skoki w telewizji, czynimy to raczej w celach demonstracyjnych niż merytorycznych. Abyście mogły zobaczyć jak obecnie prezentuje się Janne- naszym zdaniem ciągle jest bardzo dobrze. I ładny ma sweterek, czyż nie?
ruby blue