Kup bilet, obiad z drużyną gratis

Czyli oryginalne zadośćuczynienie działaczy klubu wobec urażonych kibiców.   

Kiedy w czwartkowy wieczór wyrywałyśmy sobie włosy z głowy, ubolewając nad losem "Kolejorza", który odpadł z Pucharu UEFA, nie byłyśmy odosobnione w naszym cierpieniu. Kibice niektórych klubów piłkarskich mieli podobne odczucia. Aston Villa, czwarta drużyna Premier League, sprawiła swoim fanom niezbyt przyjemną niespodziankę i niespodziewanie została wyeliminowana z rozgrywek przez CSKA Moskwa, przegrywając 0:2.  

Jednak losy meczu zostały rozstrzygnięte już przed wyjściem "Lwów" na murawę, a mianowicie w głowie szkoleniowca drużyny, Martina O'Neilla. Irlandczyk z nieznanych i niezrozumiałych powodów zdecydował, że czas zakończyć przygodę swoich podopiecznych z Pucharem UEFA, a skupić się na rozgrywkach ligowych i tym samym na mecz wyprawił skład rezerwowy Aston Villi.  

W takim wypadku stwierdzenie, że jego zachowanie było zupełnie nie w porządku i nie na miejscu wobec kibiców, a już szczególnie tych na trybunach, to za mało. Fani byli zatem, delikatnie mówiąc, zdenerwowani zaistniałej  sytuacją, ale kto by nie był? Wyobrażacie sobie, że udajecie się w daleką podróż do mroźnej i odległej Rosji, wydając przy tym tysiące euro, aby podziwiać czyste piękno w osobie Ashley Young 'a, a tymczasem na boisko wychodzą gracze o zupełnie nieznanych Wam nazwiskach, nie grający nawet w meczach ligowych, którzy na dodatek jeszcze przegrywają mecz... Znajdując się w takim położeniu, na pewno chętnie przyłączyłybyście się do pozostałych kibiców skandujących "Oddajcie nam nasze pieniądze"(i ciacha!).

Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, a trener "Lwów" jednak aż tak bezlitosny nie jest i wiedział, jak wynagrodzić to rozczarowanie kibicom - zaprosił ich na spotkanie z piłkarzami Aston Villi. Tak, nieliczni szczęściarze mieli przyjemność spędzić z zawodnikami trochę czasu, zjeść obiad, przy okazji trochę porozmawiać, a może nawet wymienić się numerami telefonów. Nie trzeba chyba dodawać, że postawienie w takiej sytuacji  sympatycy angielskiego klubu byli wniebowzięci (kto by nie był?) i ich stanowisko wobec trenera szybko uległo diametralnej zmianie. "To fantastyczny gest i trener urósł w moich oczach po tej propozycji" - powiedział po wszystkim jeden z kibiców nich.

A my tymczasem nie możemy sobie wybaczyć tego, że mogła nas ominąć tak niepowtarzalna okazja ? Być może, gdybyśmy były mniejszymi ignorantkami, bardziej doceniły atuty drużyny i jako oddane fanki udały się na mecz, a potem na obiad, dzisiaj pisałybyśmy do Was jako nowo mianowane WAGs. A tak - znów wzdychamy, że życie jest niesprawiedliwe.

Oczywiście, z góry podsuwamy ten pomysł działaczom pozostałych klubów: oby w razie przegranych zawsze zapraszali kibiców na spotkanie z drużyną. To byłoby doprawdy genialne posunięcie!

Marina

P.S. Panów ze zdjęcia głównego oczywiście w Moskwie nie było.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.