Z cyklu: Trener też ciacho - Eric Cantona chce trenować Manchester United

O tym, że Eric Cantona jest Czerwony jak sam Diabeł, nie trzeba nikogo przekonywać. Podobnie jak o tym, iż genialnym piłkarzem był, a teraz radzi sobie całkiem nieźle jako szkoleniowiec reprezentacji Francji w piłce plażowej. Połączmy razem te fakty a otrzymamy, mniej więcej, idealnego kandydata na trenera Manchesteru United. Cantona też tak uważa.   

Eric Cantona spędził na Old Trafford 5 bardzo owocnych lat: zdobył z klubem cztery tytuły mistrza Anglii, dwa puchary i kilka innych trofeów drużynowych, stając się absolutną legendą Czerwonych Diabłów. Po zakończeniu kariery piłkarskiej (w wieku zaledwie 30 lat) zajął się prowadzeniem reprezentacji Francji w piłce plażowej. Na tyle skutecznie, iż doprowadził ją do Mistrzostwa Świata w 2005 i trzeciego miejsca na MŚ w 2007 roku.

Jednak prawdziwym marzeniem francuskiego piłkarza jest powrót na Old Trafford w roli selekcjonera. Chociaż nigdy nie szczędził słów uznania pod adresem Sir Alexa Fergusona, to w ostatnim wywiadzie dla Canal+ Cantona oświadczył, iż albo będzie trenował Manchester, albo w ogóle zrezygnuje z trenowania jakiegokolwiek seniorskiego zespołu.

- Myślę, że muszę pracować z wielkimi zawodnikami - powiedział Cantona - spójrzcie na Maradonę. Jako trener klubowy wygrał tylko 2 mecze z 25, ale gdy tylko objął reprezentację Argentyny, znalazł się na właściwym miejscu, co potwierdzają rezultaty.

Cóż, mogłybyśmy się zgodzić, że Cantona jest tym dla Manchesteru United czym Maradona dla Argentyny, chociaż czasem wydaje się nam, że gdybyśmy nawet my miały do dyspozycji Leo Messiego, Aguero, czy Teveza, to też potrafiłybyśmy poprowadzić ich do zwycięstwa.

Ale oczywiście nie wątpimy, iż Cantona byłby idealnym trenerem Czerwonych Diabłów i nikogo innego nie życzyłybyśmy sobie tak bardzo w roli następcy Sir Alexa. Z drugiej strony chciałybyśmy przecież widzieć Sir Alexa za sterami Man United najdłużej jak się da. A z trzeciej strony wizja Cantony, który znika z futbolowego świata wpędza nas w czarną rozpacz i prawdopodobnie jedyne, co mogłoby nas pocieszyć, to Oscar w przyszłym roku dla Erica, w końcu jest  świetnym aktorem:

Może jednak ludzkość nie będzie musiała uciekać się do tak drastycznych metod, by zatrzymać Erica w świetle jupiterów. Może on sam stanie się bardziej wyważony w podejmowaniu decyzji na przyszłość. Może...a przynajmniej my mamy taką nadzieję.

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.