Oczywiście, może być tak, iż możni świata piłki trzymają nas w napięciu do ostatniej chwili, by za pięć dwunasta ogłosić jakąś sensacyjną zmianę barw. Przestrzegamy, że takie zwlekanie może kosztować sporo nerwów, zwłaszcza gdy nie zadba się o sprawność urządzeń biurowych, o czym przekonali się rok temu właściciele rzymskiego Lazio. Z powodu psującego się faksu David Rozehnal (czeskie ciasteczko, o którym z niewiadomych przyczyn zbyt mało piszemy) o mało co nie został w Anglii, a wszystko uwiecznił niezawodny YouTube.
Na chwilę obecną jednak zimowe zakupy wyglądają w telegraficznym skrócie tak: z wielkich, petrodolarowych planów podboju świata przy pomocy Buffona, Kaki , Villi i Kapitana Planety pozostali: Wayne Bridge ( transfer hucznie opijany ), Craig Bellamy, Nigel de Jong i Shay Given.
Artur Boruc, o którego przenosinach do "lepszego klubu, w silniejszej lidze" słyszymy co pół roku, zostaje na razie w Celtiku, chociaż, chociaż... przenosiny do City wspomnianego Givena mogłoby oznaczać dla Artura miejsce w bramce Newcastle United.
Jeśli chodzi o nasze krajowe podwórko, to najbardziej cieszymy się z powrotu ciach marnotrawnych: Radosława Matusiaka i Damiana Gorawskiego . Największym hitem jest chyba jednak przeprowadzka do Aten Jakuba Wawrzyniaka z warszawskiej Legii .
Co może wydarzyć się dzisiaj? Najniecierpiliwiej czekamy na finał sprawy Andrieja Arszawina. Arszawin podobno już jest w ogródku, już wita się z Wengerem, ale przysłowiowej kropki nad i wciąż nie ma.
Tymczasem najdroższymi piłkarzami zakupionymi tej zimy pozostają dwa nowe nabytki Realu Madryt - Lassana Diarra i Klaas-Jan Huntelaar - każdy z nich kosztował 20 milionów euro. Największy rywal Realu - Barcelona - powstrzymała się od zakupów. Podobnie jak Inter, Juventus, Liverpool i Arsenal. Kryzys finansowy? A może rozsądek?
rybka