Tak się tworzy historię - Raul Gonzalez Blanco

Jak wpisać się do historii? Można wymyślić żarówkę - ale to wymaga sporo pomyślunku. Można rozpętać jakąś wojnę - ale to, jak mówił Napoleon, wymaga dużych pieniędzy. Można też strzelić 307 bramek dla Realu Madryt i wyrównać rekord wszechczasów Alfredo di Stefano.   

Tego właśnie dokonał wczoraj Raul Gonzalez w meczu z Numancią. A teraz dzieci, wyobraźcie sobie głos Bogusława Wołoszańskiego: była czterdziesta ósma minuta meczu. Sygnał do śmiertelnego ataku dał Arjen Robben przedzierając się przez zasieki wroga i podając na lewą stronę do Gonzalo Higuaina. Ten oddał strzał w światło bramki i położył trupem bramkarza, który padając wybił futbolówkę wprost pod nogi Raula - bezlitosnego snajpera. Gol numer 307 stał się faktem.

W technicolorze wyglądało to tak:

Cały mecz zakończył się szóstym z rzędu zwycięstwem Realu, a na listę strzelców wpisał się oprócz Raula wspomniany Arjen Robben.

Raulowi wystarczy teraz jeszcze jedna bramka, by zostać samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców wszechczasów Realu. Niewiele brakuje mu też do wyrównania należącego również do Di Stefano rekordu goli w lidze - zaledwie dwie bramki. Trochę więcej potrzeba by pobić rekord występów w lidze - 21 spotkań, a do rekordu występów w barwach Realu - 29 wyjść z tunelu (oba należą obecnie do Manuela Sanchisa i wynoszą 524 i 712 meczów).

Ciacha oczywiście ogromnie się cieszą z sukcesu Hiszpana, na naszych oczach przeistaczającego się w legendę. Nie byłybyśmy jednak sobą, gdybyśmy obyły się bez narzekania - po tak wiekopomnym wydarzeniu nie zdjąć koszulki?

Nasz drogi Królewski nie jest jednak jedynym rekordzistą tego weekendu. W historii zapisał się też Edvin van der Sar. Bramkarz Czerwonych Diabłów nie schylał się by wyjąc piłkę z siatki od 1122 minut! Pobił tym samym wyczyn Steve'a Deatha z Reading FC z sezonu 1978/79. Cóż, nie jet to może dobra informacja dla Tomka Kuszczaka, ale podobno chłopak lubi wyzwania i na pewno poradzi sobie z tak wysoko zawieszoną poprzeczką.

Najlepsze jest jednak to, że dziś możemy spodziewać się dalszego ciągu historycznych rekordów. Dzisiaj Barcelona staje przed szansą zdobycia gola nr 5000 (słownie: pięć tysięcy). Wystarczy, że zdobędzie dwie bramki w meczu z Racingiem Santander. A ponieważ w Racingu nie ma już naszego Ebiego - serdecznie jej tego życzymy.

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.