Wśród tych nielicznych słabości, które tylko złośliwi wypominają boskiemu Cristiano, jedna martwi nas szczególnie, sprawiając, że nie przestajemy drżeć o życie piłkarza Manchesteru. Nie jest to rzecz jasna słabość do kobiet (ta wcale nas nie martwi), ale słabość do samochodów - w swoim garażu ma więc C-Ron Rolls Royse'a ,BMW, Porsche, Bentleya i - przynajmniej jeszcze do niedawna - Ferrari. Jak wiadomo jednak, swoim nowiutkim, wartym prawie 200 tys funtów, Ferrari Cristiano nie cieszył się zbyt długo - raptem dwa dni. Tyle wystarczyło, by Ronaldo swoją super brykę przerobił na stertę złomu, której kawałki, trzeba było zbierać porozrzucane po tunelu.
Wprawdzie Cristiano nieszczególnie zmartwił się stratą swojego nowego samochodu, to koledzy z Manchesteru nieco go pocieszyć i kupili Ronaldo kolejny samochód. Tyle, że tym razem, zapewne dbając o bezpieczeństwo Cristiano, napędzany pedałami. I mimo iż samochód prezentował się nawet mniej okazale niż bryka dziewięcioletnigo Brooklyna Beckhama , to koledzy zadbali o to, by jak najbardziej przypominał stracone auto - samochodzik jest więc czerwony i umieszczono na nim znaczek ferrari.
Niestety, ku naszemu wielkiemu rozczarowaniu, raczej nie zobaczymy Ronaldo w jego nowym samochodzie. Choć zapewnił, że prezent bardzo mu się podoba i że będzie nim jeździł, to oddał go na cele charytatywne. Oczywiście doceniamy dobre serce C-Rona, ale czyż nie więcej szczęścia dałby nam wszystkim pojawiając się swoją nową furą na treningu?
bint