Jak zostać żoną lub dziewczyną, czyli ABC WAGs: Patricia Villa i Carla Fabregasowa

Moralizatorska wartość dzisiejszego odcinka będzie jeszcze większa niż zwykle, bowiem propagujemy w nim nie tylko idee ''zostań WAG'' ale również ''sport to zdrowie''. Jak zrobić z tego ''sport to zdrowie i przepustka do bycia WAG'' pokażą nam historie ukochanych Davida Villi oraz, uwaga uwaga, Cesca Fabregasa.   

Od razu wyjaśniamy, że panie nie upolowały piłkarzy w trakcie porannego joggingu gdzieś w hiszpańskich lasach czy też podczas zajęć z jogi, nic z tych rzeczy. Nie ma tak łatwo niestety, nasze obie dzisiejsze bohaterki to byłe profesjonalne sportsmenki. Jeśli rozważacie właśnie karierę sportową, to już podpowiadamy jakie dyscypliny powinny szczególnie Was zainteresować. A więc w wersji mniej ekstremalnej, Drogie Panie, wyciągamy z szafy różowe korki i śmigamy na boisko.

Nie inaczej, żona Davida Villi to była piłkarka, występująca na pozycji obrońcy w jednym z hiszpańskich klubów. Złośliwi twierdzą, że to także jedna z najbrzydszych WAG, my jednak propagujemy dziś same szlachetne idee toteż komentować urody pani Villa nie będziemy, a o tym że para jest ze sobą szczęśliwa niech najlepiej świadczy fakt, że na butach w których David gra widnieją inicjały małżonków (D&P) oraz imię ich córeczki, Zaidy , która przyszła na świat w 2005 roku.

Jeśli jednak czujecie, że piłka nożna nie jest dla Was, do wyboru macie drugą proponowaną dziś opcję kariery sportowej. Carla, której nazwisko znane jest jeszcze mniejszej liczbie osób niż Torresowej Olalli, to mianowicie była gimnastyczka. I oprócz tego, że wygina śmiało ciało i jest o rok starsza od Cesca, nie wiemy o niej właściwie nic więcej. Co prawda swego czasu brytyjska prasa brukowa rozpisywała się o zdradzie piłkarza londyńskiej drużyny , pojawiały się też plotki o ich rzekomym rozstaniu, wygląda jednak na to, że związek ten trwa w najlepsze. Carla bowiem wprowadziła się niedawno do londyńskiego apartamentu Cesca mieszczącego się tuż obok treningowego boiska Arsenalu, a w Anglii zadomowiła się już na tyle dobrze, że podjęła studia psychologiczne na jednym z tamtejszych uniwersytetów.

A zatem, Drogie Panie, sport to zdrowie. Zwłaszcza, że pozwala wyładować frustrację związane z tym na przykład, że istnieją na świecie kobiety, które nie dość, że prowadzą się z nieziemsko przystojnym piłkarzem, to mają widok z okna na boisko treningowe Arsenalu Londyn. Życie jest jednak niesprawiedliwe.

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.